Do you remember summer ‘09?
Moment, w którym postawiłam
walizkę w moim dawnym pokoju domu dziadków, był jednym z najlepszych, jakie do
tej pory przeżyłam. Chociaż smutek był w tym domu jak czarne chmury,
zapowiadające deszcz, jak łzy na wspomnienie o moim, zmarłym już dziadku, to
czułam się tutaj jak nowo-narodzona, ponieważ miałam tutaj najlepsze wakacje
pięć lat temu. Byłam smarkiem, miałam dwanaście lat kiedy pierwszy raz
przyjechałam do Melbourne spędzić wakacje wraz moimi dziadkami i kuzynkami,
Chloe i Jennifer. Poznałam wtedy jeszcze trzech braci, Luke'a, Jai'a i Beau. Na
samo wspomnienie robi mi się ciepło. Z Jai'em przeżyliśmy tą dziecięcą
'miłość', z nim miałam pierwszy pocałunek i nawet jeśli to był zwykły cmok,
miałam niezwykły sentyment do tego lata. Teraz wszyscy mamy po osiemnaście lub
więcej lat i myśl, wow jak to szybko minęło, nie opuszcza mojej głowy.
Na ścianach znajdowało się
pełno plakatów z księżniczkami, Hannah Montaną i kucykami pony. Na jednej z
małych szafek stały lalki poustawiane obok siebie, idealnie czyste. Odkąd mój
dziadek zmarł na raka rok temu moja babcia miała manię sprzątania, co zapewne
jej pozostało do dziś. Ściany wciąż były różowe, a pokój wyglądał, jak dla
typowej dwunastolatki. Wzruszając ramionami, po prostu rozpakowałam się i
zmieniłam ubrania z podróży na leginsy i duży, przewiewny, biały sweter oraz
converse przed kostkę. Złapałam torbę i telefon, po czym wybiegłam z pokoju,
chcąc odwiedzić dom Brooksów, mając nadzieję, że wciąż mieszkają w tym samym
miejscu. Weszłam do salonu, gdzie siedziała babcia, wciąż w stroju żałobnym.
Nie powinnam teraz tego mówić, ale chciałabym przeżyć ich miłość. Z tego co
babcia mi opowiadała było kilka pikanterii, zanim wyszli za siebie i mój tata
oraz ciotka, której córki przyjadą jutrzejszego dnia, nie przyszli na świat.
- Babciu, czy Brooksowie wciąż
mieszkają na końcu ulicy? - zapytałam z nadzieją, a ona odwróciła wzrok od
telewizora i hiszpańskiej telenoweli. Uśmiechnęła się do mnie miło, co
odwzajemniłam. Była przecudowną staruszką, a ja chciałam zadbać, by poczuła się
lepiej w to lato, ale musiałam poczekać na Chloe i Jen, które muszą pomóc mi w
uszczęśliwianiu jej.
- Jasne, że tak. Gina nie może
pozbyć się bliźniaków, a Beau mieszka w akademiku, ponieważ jest na studiach,
ale przesiaduje u nich wolny czas, więc na pewno go zobaczysz - powiedziała, a
ja skinęłam wdzięcznie w jej stronę. W powietrzu uniósł się wspaniały zapach
popisowego placka z jagodami babuni Crawford, a staruszka wystrzeliła w górę,
pędząc do kuchni. - Zaproś chłopców na ciasto - krzyknęła z kuchni, a ja
skinęłam głową, nawet jeśli tego nie widziała.
Z uśmiechem udałam się w
stronę wyjścia i wybiegłam z domu, po czym niemal pędem udałam się na koniec
ulicy. Z każdym robionym przeze mnie krokiem w mojej głowie zaczęły rodzić się
wątpliwości, co jeśli mnie nie pamiętają, a ja będę dla nich jakąś tam
dziewczyną. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że spędzę z nimi i moimi
kuzynkami te wakacje. Nasza szóstka pięć lat temu dogadywała się lepiej niż
inne dzieciaki wokół. I nie kryjmy się z tym, miałam nadzieję, że Jai mnie
wspomina, tak jak ja wracałam codziennie do tego każdej nocy, przez ostanie
kilka lat. Wiem, że byłam smarkulą, ale z czasem ich konta na instagramie,
twitterze, czy facebooku zaczęły się pojawiać w moim życiu, w momencie, kiedy oni
rzeczywiście dorośli i zmienili się w ekstra chłopaków, podczas kiedy ja miałam
czas by zmienić coś w sobie, zajęłam się sportem i moje życie kręciło się tylko
wokół biegania i pływania. Nie miałam dzieciństwa, dlatego te wakacje chciałam
spędzić z ludźmi z czasów kiedy byłam małą dziewczynką, żeby chociaż tyle sobie
wynagrodzić czas spędzony na trenowaniu.
Kiedy stanęłam przed ich
furtką, wiedziałam, że nic się nie zmieniło, z zewnątrz oczywiście. Taki sam
jednopiętrowy łososiowy dom, piękny, zadbany ogród, oraz basen na tyle. Jedynie
czego nie było to psa, którego imienia nie pamiętam, to było chyba jedyne,
czego nie mogłam przypomnieć sobie z wakacji w 2009 roku. Zagryzłam wargę,
kiedy usłyszałam głośne i donośnie śmiechy oraz plusk wody. Czyli ktoś był w
basenie.
Drżącą ręką sięgnęłam do
domofonu, z nadzieją, że tak na prawdę nikt nie odbierze, a ja będę mogła
wrócić ze świadomością, że nie odpuściłam sobie kiedy rzeczywiście pojawiłam
się pod tym domem i nie uciekłam, zanim nawet nie spróbowałam. Kiedy po dość
długim oczekiwaniu i słuchaniu kłótni na tyłach ogrodu, odwróciłam się tyłem,
po czym postanowiłam odejść, w stronę domu babci.
- Kim jesteś? - usłyszałam
głęboki australijski akcent i zacisnęłam oczy. Najgorszy moment mojego życia,
on mnie nie będzie pamiętać. Z drżącym sercem i trzęsącymi się dłońmi
poprawiłam torebkę, po czym odwróciłam się w stronę chłopaka. Stał tam Beau z
idealnie wyrzeźbioną klatą, mokrymi włosami i ciałem, a w dłoni trzymał butelkę
piwa.
- Pamiętasz wakacje '09? -
zapytałam, nie wiedząc, że te słowa opuszczają moje usta. Zacisnęłam wargi w
wąską linię, ponieważ on rzeczywiście się zastanawiał. Oh, OH, on naprawdę nie
pamięta. Wpatrywał się we mnie z wytrzeszczonymi oczami, chyba jednak sobie
przypomniał. Moje serce biło milion razy na sekundę, nawet nie wiedziałam
dlaczego mnie to denerwowało. Moje dłonie się spociły, więc wytarłam je o
leginsy, czekając na reakcje, ale on nie miał zamiaru nic mówić. Robił kroki w
moją stronę, wolne bo wolne, ale coraz bardziej zmniejszał między nami
odległość.
- Kochanie, co tak długo -
dziewczyna pojawiła się u jego boku. Oh, czyli oni mają dziewczyny, ustatkowali
się, podczas kiedy ja marzyłam o miłości Jaia do mnie. Moje serce rozpadło się
w jednej sekundzie, a Beau się ocknął.
- Taylor - wrzasnął i
podbiegł, kiedy ja miałam zrezygnować i odejść do domu babci. Otworzył furtkę,
która w ogóle nie była zamknięta, po czym rzucił się na mnie, przy okazji
oblewając mnie piwem. Ale chyba ważniejsze było to, że wylądowaliśmy na ziemi,
z obolałymi plecami, a Beau wtulał głowę w zagłębienie między moimi piersiami.
Nie wiem, czy zrobił to, bo chciał ich dotknąć, czy nawet tego nie planował.
Czułam jedynie, że przygniata mnie swoim cielskiem i smród piwa ogarnął całe
moje ciało, podczas kiedy postać dziewczyny zmaterializowała się obok nas,
stojąc z założonymi rękoma na piersiach, które pokrywał jedynie kostium
kąpielowy. Odchrząknęła, a ja spojrzałam na Beau.
- Nie chcę być wredna, czy coś
- zaczęłam, kątem oka patrząc na dziewczynę obok - Ale jesteś ciężki, a mój
sweter śmierdzi piwem - powiedziałam, a on reflektując się, podniósł się do
góry i wyciągnął do mnie rękę, którą ujęłam, a on pociągnął mnie i stanęłam do
pionu. Otrzepałam się z kurzu, jaki był na chodniku, choć tak naprawdę
wyglądałam jak siedem nieszczęść przez piwo na moim ubraniu i potarganą kitkę i
to tylko przez najstarszego Brooksa. Zapamiętałam go właśnie takiego, jako
beztroskie dziecko, które ciągle się bawi i uśmiecha. Nic się nie zmieniło.
- Taylor, to moja dziewczyna
Cailin, Cailin to moja przyjaciółka z dzieciństwa, Tay - powiedział, a ja
posłałam uśmiech do dziewczyny, która z niechęcią, ale wyciągnęła do mnie rękę.
Była zazdrosna, widziałam to w jej oczach.
- Miło cię poznać -
powiedziała, posyłając mi dość szczery uśmiech, przez co zrobiło mi się trochę
lżej.
- Ciebie też - odparłam, a ona
skinęła głową i zabrała dłoń. Beau złapał za rękę Cailin, widząc, że jest
zazdrosna, po czym przysunął ją do siebie, łapiąc za biodro.
- Wejdziesz? - zapytał.
Chciałam, bardzo chciałam zobaczyć Jaia i Luke'a, najbardziej tego
najmłodszego. Westchnęłam kręcąc głową na nie, nawet nie wiedząc jak trudno
będzie mi to zrobić. Ale wyglądam jak gówno i nie mam nawet stroju.
- Chodź, pożyczę ci jakąś
koszulkę i poprawisz się, jeśli przejmujesz się tym, że Beau zrujnował twój
wygląd - odezwała się blondynka, a ja posłałam jej zadowolony uśmiech. Była
naprawdę miłą i śliczną dziewczyną, a mój mały przyjaciel z dzieciństwa
naprawdę dobrze trafił. Skinęłam głową, w zgodzie. - Kochanie wróć do reszty,
zaraz dołączymy - zwróciła się do chłopaka, on kiwnął głową, idąc w stronę tyłu
domu. Poszłam za Cailin do drzwi, po czym wchodząc do środka, pociągnęła mnie
na schody. Nie zajęło nam długo, kiedy znaleźliśmy się w sypialni Beau, która
była kompletnie odmieniona. Zamiast łóżka w kształcie samochodu, stało wielkie
dwuosobowe posłanie, a kolory ścian były szare, nie błękitne z plakatami
superbohaterów. Tak wiele się zmieniło. Cailin podała mi biały crop top z
frędzelkami. Zawstydziłam się, ponieważ nie lubiłam odkrywać brzucha. Jednak to
było konieczne. Ściągnęłam więc swój mokry i śmierdzący piwem sweter i
założyłam bluzkę od dziewczyny. - O mój boże masz kolczyk w pępku! - pisnęła -
i tatuaż na biodrze! - dodała, a ja zaśmiałam się z jej entuzjazmu.
- Zrobiłam go miesiąc temu -
powiedziałam zadowolona, a ona uśmiechnęła się szeroko.
Co oznacza? - zapytała, a ja wyruszyłam
ramionami, bo tak naprawdę nie znaczył nic, to była mała Minnie Mouse i
zrobiłam to, kiedy byłam pijana. Najprawdopodobniej dlatego, że to moja
ulubiona bajka z dzieciństwa.
- Byłam pijana, gdy go
robiłam, bóg wie o czym wtedy myślałam - zaśmiałam się i widząc małe lustro,
podeszłam do niego. Nie było tak źle, po prostu rozpuściłam moje ciemno brązowe
włosy, z kilkoma blond pasemkami, po czym zebrałam je w ciasny kucyk i
odwróciłam się gotowa.
- Pasujesz do Luke'a -
westchnęła. Zmarszczyłam brwi w konsternacji i ruszyłam do wyjścia za nią.
Dobrze nie widziałam jeszcze Luke'a, ale to było dość dziwne. Znaczy, skoro pasowałam
do starszego bliźniaka, to do Jaia również, chyba, że źle myślę.
- Ma tatuaż Mickey Mouse na
ręce - dodała, widząc, że nie mam pojęcia co ma na myśli.
- Aa - powiedziałam, chcąc
zaznaczyć, że skumałam. Znaczy Luke ten mały słodki chłopiec miał tatuaż? To,
że był słodki wyjaśniłoby tą myszkę, prawda? Kiedy weszłyśmy do ogrodu, siedem
par oczy usadowiło się na mojej osobie, a ja patrzyłam tylko na Jaia i
dziewczynę siedzącą na jego kolanach. Zmienił się, miał kolczyk w brwi, dużo
tatuaży, jego włosy to był totalny nieład postawiony w czub, no i był strasznie
umięśniony.
- Serio jesteś Taylor? -
usłyszałam Luke'a, więc spojrzałam tam. Okej, on zmienił się bardziej. Jego
grzywka z blond końcówkami była postawiona do góry, miał kolczyk w wardze i
nosie, dużo tatuaży i również był umięśniony. Zagryzłam wargę, właśnie to
miałam na myśli. Jestem beznadziejna. Skinęłam głową, a starszy z bliźniaków
wypruł jak głupi w moją stronę. Właściwie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w
dzieciństwie, to z nim dogadywałam się najlepiej. Wziął mnie w swoje ramiona i
zaczął dusić, jak głupi. Zaśmiałam się, odwzajemniając uścisk. On naprawdę był
silny. Odsunął się ode mnie i cmoknął mnie w policzek, a ja się uśmiechnęłam i
zrobiłam to samo, bo on rzeczywiście pamiętał nasze przywitanie, co było
naprawdę wspaniałe.
- Myślałem, że już nigdy cię
nie zobaczę - powiedział, a ja kątem oka zauważyłam, że każdy zajął się sobą.
Uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy, a ja wciąż trzymałam splecione dłonie
na jego plecach, nie chcąc go puszczać, mimo że on robił to samo.
- Myślałam, że będziesz
wyglądał bardziej... Mniej jak punk czy coś tam - powiedziałam, a on spojrzał
na mnie jak na wariatkę.
- Chodzi o grzywkę i kolczyki?
To żeby mogli nas rozróżniać - powiedział, a raczej skłamał. Ich nie da się
pomylić, to nie jest możliwe. Popukałam go w jego pieprzyk na nosie, jakby
chcąc udowodnić, że jest możliwość rozpoznania ich inaczej.
- Nie kituj, Lukey, tak? -
wytknęłam język, po czym Luke został dosłownie odsunięty ode mnie, a na jego
miejscu pojawił się Jai, który podniósł mnie do góry i ścisnął o wiele mocniej.
Czy to możliwe, że byłam na niego wściekła, że siedział z jakąś dziewczyną?
Jestem taką wariatką, ale kiedy ich zobaczyłam, po prostu czułam zazdrość w
moich żyłach. Nie czułam się z tym dobrze, ale to rzeczywiście się stało.
- Mój pierwszy pocałunek się
zjawił - zażartował. Czy oni wszystko dokładnie pamiętają? To jest, jak, oni
chyba naprawdę cieszyli się z naszej dawnej przyjaźni. Kiedy chłopak odstawił
mnie na ziemię, położyłam dłonie na niego umięśnionych ramionach, starając się
opanować przed pomacaniem jak twarde były. Nieważne.
- Ciebie też miło widzieć,
Jaidon - użyłam jego pełnego imienia, a on naburmuszył się. Poczułam, że ktoś
złapał mnie za kolczyk w pępku, więc spojrzałam w dół i zobaczyłam
Luke'a.
- A to mnie mówisz, że
wyglądam jak punk, cnotko - zaśmiał się, a Jai kopnął go nogą, przez co upadł
na ziemię.
- Zawsze jesteś pierwszy, więc
daj mi kurwa czas tak? - warknął, a ja wiedziałam, że nawiązał do tego, że Luke
się pierwszy urodził i to on zawsze był pierwszym, którego witałam. To jak Jai
zrobił się chamski sprawiło, że chciałam poznać ich wszystkich od nowa,
ponieważ oni rzeczywiście się zmienili. I z wyglądu i z zachowania.
- Ej, byłeś pierwszy! - oburzyłam
się, a on spojrzał na mnie, przez co zapragnęłam znów go pocałować, jednak
musiałam stać i odpuścić to sobie. Miał dziewczynę. Uśmiechnął się i znów mnie
przytulił. Pociągnął mnie w stronę grupki osób obok basenu, a Luke szedł obok
mnie.
- To przeznaczenie -
powiedział, pokazując Mickey Mouse na jego przedramieniu. Zagryzłam wargę, nie
skłonna do odpowiedzi, ponieważ Jai pociągnął mnie tak, że stanęłam obok niego.
Bliźniacy walczyli o moją uwagę jak szaleni, co było dla mnie śmieszne, bo
znalazłabym czas dla obojga.
- Taylor to James, Daniel, Crystal i Christian.
Cailin już znasz i Beau to wiesz, ten sam idiota co kiedyś - powiedział
młodszy z bliźniaków, a Beau obrzucił go zbolałym spojrzeniem, a ja
postanowiłam go dobić, bo czemu nie, prawda?
- Och, już się o tym
przekonałam. Przewrócił mnie na chodnik, ponieważ rzucił się, by mnie przytulić
i oblał mnie piwem - powiedziałam, a Brooks się obruszył, spoglądając błagalnie
na Luke'a, który pokręcił głową, siadając obok Christiana, spojrzał następnie na
swoją dziewczynę, a ona prychnęła.
- Na mnie nie licz, jesteś
idiotą - wzruszyła ramionami, a Jai wyciągnął do niej pięść, a ona przybiła z
nim żółwika.
- Więc Taylor, wpadniesz na
imprezę jutro wieczorem? - zapytał Luke, co było dla mnie jak zaproszenie.
- Jeśli mogę zabrać Jen i
Chloe - wzruszyłam ramionami.
- Chloe tutaj będzie? -
zapytał Luke, po czym schował twarz w dłoniach. Jen i Chloe spędzały tutaj
każde wakacje, więc ją i Luke'a mogło coś łączyć.
- Ona jakby ma na naszym
punkcie obsesję odkąd się ze mną i Lukiem całowała jednej nocy - wzruszył
ramionami, a mnie zrzedła mina, na te słowa. Jai odsunął się ode mnie, usiadł
obok Beau i pociągnął mnie na swoje kolana. Moje serce chciało wylecieć mi z
piersi, kiedy jego dłonie zaczęły masować moje biodra.
- Nie masz dziewczyny,
przypadkiem? - zapytałam, spoglądając na Crystal, która teraz niewzruszona
siedziała, paląc papierosa. Nawet nie była zła za zachowanie Jaia, ale kiedy
spojrzała na mnie jej spojrzenie było przepełnione pogardą i irytacją. Obok
niej siedział Christian, który złapał jej kolano.
- Crystal? - szepnął - Czasem
ją pieprzę, ale ona jest narkomanką z jednego roku Beau i ew, nie mógłbym być z
takim gównem - powiedział. Jedno co mnie zraziło bardziej od drugiego to to, że
najpierw mówi, że ją pieprzy, okazjonalnie, a potem mówi, że jest gównem. Jai
naprawdę się zmienił.
- Na długo przyjechałaś,
Taylor? - usłyszałam, więc znów nie było mi dane odpowiedzieć. Był to chyba
Daniel, być może. Nie mam pojęcia.
- Całe wakacje - powiedziałam,
a on się uśmiechnął do mnie miło. Więc może te wakacje będą jeszcze lepsze niż
przypuszczałam?
Pół godziny później - ciągłego
siedzenia na kolanach Jaia i czucia jego błądzących dłoni po moim ciele -
oznajmiłam, że powinnam już się zbierać. Myślę, że oprócz Crystal, reszta
przyjęła mnie bardzo dobrze. Znaczy, rozmawiali ze mną i śmiali się. James
okazał się bardzo dobrym gościem do śmiania się i opowiadania kawałów, a Daniel
tym, z którym można robić różne psikusy i wiedziałam, że jeśli będę chciała kogoś
wkręcić będzie tym, do którego bym się zgłosiła. Christian właściwie się nie
odzywał, zabrał Luke'a na bok gdzie jarali trawę. Chciałam od razu pobiec do
niego, ale Jai trzymał mnie w stalowym uścisku, mówiąc mi, żebym odpuściła, bo
on taki jest. Zgodziłam się, wdychając i opierając się o jego klatkę piersiową.
Marzyłam o tym odkąd śledziłam jego Instagrama. Jednak coś w moim zachowaniu
zmieniło się, kiedy okazał się dupkiem. Znaczy, nie rozumiejąc tego źle, dupki
są gorący, ale to nie jest chłopak, który był moim pierwszym pocałunkiem.
- Odprowadzę cię, co ty na to?
- powiedział Jai, który wziął od Luke'a końcówkę jointa, a ja skrzywiłam się na
smród marihuany, kręcąc głową na nie. Zagryzłam wargę, to nie było złe, ale
spędziłam w jego towarzystwie naprawdę sporo czasu i to jest najgorsze, tak
bardzo chciałam go pocałować, że jego obecność mnie przytłaczała. To głupie, ja
to wiem. Nie widziałam go pięć lat, ale chyba dziecięca miłość przetrwała tą
rozłąkę. Chociażby z mojej strony. Wciąż był moim jedynym pocałunkiem. Nie
byłam cnotką, nie trzymałam dziewictwa dla kogoś odpowiedniego, ale nie miałam
nawet czasu się z kimś spotykać. Cały czas trenowałam i uczyłam się jak
szalona, jedynym wytchnieniem była noc, którą i tak nie zawsze przesypiałam. Ze
strony Jaia to było raczej jak myślenie samca. Była moim pocałunkiem, więc nie
będzie nikogo innego. To może brzmieć głupio, ale tak właśnie się czułam, bo
niby dlaczego nie chciał mnie puścić do Luke'a? Mimo że chciałam posiedzieć ze
starszym bliźniakiem, to ten drugi na to nie zezwalał. Dlatego miałam nadzieję,
że Luke zaproponuje, że mnie odprowadzi, ale był zupełnie zajarany, by nawet
się odezwać.
Skinęłam do wszystkich głową w
pożegnaniu i spojrzałam na Cailin, która leżała na kolanach Beau, robiąc sobie
głupie zdjęcia, a Brooks, starał się jej wyrwać telefon z rąk. Dziewczyna
wytknęła język do niego, zabierając urządzenie jak najdalej od niego.
Perfekcyjna para.
- Erm, Cailin, mogę top oddać
przy najbliższej okazji? - zapytałam a ona zabrała wzrok z Beau i spojrzała na
mnie. Uśmiechnęła się szeroko i usiadła.
- Zatrzymaj go i tak wyglądasz
w nim lepiej - powiedziała, a ja skinęłam głową.
- Dzięki - dodałam, a potem
odwróciłam się by wyjść - Cześć wszystkim - krzyknęłam, po czym weszłam do domu
Brooksów przez drzwi balkonowe i zobaczyłam Ginę, wchodzącą z pełnymi torbami z
zakupów. Podbiegłam do niej i zabrałam parę siatek. - Cześć ciociu -
powiedziałam, a ona spojrzała na mnie wytrzeszczając oczy.
- Taylor, ale wyrosłaś! -
krzyknęła, a uśmiechnęłam się uprzejmie, a ona zaczęła iść w stronę kuchni -
Możesz mi pomóc, proszę? - powiedziała, a ja kiwając głową, poszłam za nią do
kuchni. Spojrzałam przez okno, widząc, że żaden z braci nawet nie zauważył, że
ich matka wróciła. Nagle wątłe, damskie ramiona mnie przytuliły i trzymały w
żelaznym uścisku. - Tak dawno się nie widziałam skarbie, opowiadaj! -
powiedziała, a ja spojrzałam na nią.
- Właściwie ciociu to, jestem
prawie pewna, że będziesz się tu nudzić, a mojej babci przyda się towarzystwo i
może wam obojgu opowiem, bo od razu po przyjeździe wpadłam tutaj, żeby zobaczyć
chłopaków - powiedziałam na ona zamyśliła się na chwilę.
- W porządku, najpierw jednak
muszę rozpakować zakupy i zrobić im obiad - powiedziała i wyciągnęła makaron -
Chociaż, pewnie i tak nie będą jeść. Przyjdę za pół godziny, dobrze? -
powiedziała z uśmiechem, a ja skinęłam głową. Przytuliłam ją i wyszłam w końcu
z domu Brooksów.
Ruszyłam szybko ulicą w stronę
domu babci i wyciągnęłam telefon z torebki. Było niewiele po szóstej rano.
Chwila, to był czas w Anglii, skąd przyjechałam, więc zmieniłam na strefę
czasową Melbourne. Było po drugiej po południu. Weszłam na ganek i złapałam na
klamkę, ale zostałam przyparta do ściany.
Przede mną stanął Jai, który
nie czekając na nic wpił się w moje usta. Boże te słodkie malinowe usta to nie
było to samo. On poruszał tak szybko wargami, z takim pragnieniem i pożądaniem,
że nie nadążałam na odwzajemnianiem tego. Kiedy poprosił o wejście musiałam się
nad tym zastanowić, lecz w końcu rozchyliłam usta, a jego język połączył się z
moim. Całowaliśmy się długo, póki nie zaczęło brakować nam tchu.
Brooks położył ręce po obu
stronach mojej głowy i oparł czoło o moje. Oddychał głęboko i równomiernie,
kiedy ja byłam w totalnym szoku a mój oddech był płytki i szybki. Widziałam jak
moja klatka piersiowa unosi się w górę w dół w zawrotnym tempie, kiedy
czekałam, aż on się odezwie.
- Musiałem być pierwszy -
wyszeptał.
Wanna go back there every night
___
Ruszam z moim pierwszym opowiadaniem o Janoskians. Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na komentarze. Jeśli chcecie być informowani, wpiszcie się w zakładkę informowani.
o matko to jest cudowne, świetnie się zapowiada, ciesze się że moge być 1 osobą ktora skomentowala.
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNaaareszcie dodałaś ! :D @flappyunicornxo
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl świetne ! Zajebista fabuła :D pierwsze fajne ff o jano tbh. Jedyne co bym poprawila to błędy :c ale i tak jest mega i czekam na następny :) ily @biebsxmyxlover
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna.Będę czytać.Czekam na następny... @vampsmyloves_
OdpowiedzUsuńBoski *o*
OdpowiedzUsuńCudowny <3 czekam na więcej
OdpowiedzUsuńGenialny! Fajny pomysł na FF,czekam na następny.Mam nadzieję,że pojawi się szybko. ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
stay-in-my-life-if-you-dare.blogspot.com
Jejku, kocham to ff omg. Nie mogę sie doczekać 2 ! Ily
OdpowiedzUsuńmoże być ciekawie. zapraszam do siebie :) CHętnie poznać Twoją opinię na temat mojej pracy :) nazawsze-imagine.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńsuper ciekawe, a teraz czeka na mnie drugi rozdzial 😃
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę fajne fanfiction :) Lecę czytać drugi rozdział x ~ @hugssbeauxx
OdpowiedzUsuńo jejku ale extra!! biore sie za czytanie drugiego rozdziału / @lukezbear
OdpowiedzUsuńO cholera, to jest świetne, lecę czytać dalej
OdpowiedzUsuń@aussiessexy
Kocham to ff *.*
OdpowiedzUsuńomg, świetne
OdpowiedzUsuńczytałam z takim bananem na ustach haha cudowny <3
OdpowiedzUsuń