That without him you feel like nothing
Kilka godzin kąpaliśmy się
śmiejąc się i nawzajem chlapiąc. Dawno w taki sposób nie weszłam do wody, dawno
nie bawiłam się tak świetnie w wodzie. Nie musiałam trenować mogłam się śmiać,
póki nie rozboli mnie brzuch. To były najlepsze chwile, które przeżyłam w
ostatnim czasie - pomijając Jaia i incydenty z nim związane. Bo mimo że mi się
to podobało, to żałowałam tego. Nie byłam zadowolona z mojej uległości i
zależności od jego zachcianek. Robił ze mną co chciał, bo ja naprawdę nie
panowałam nad sobą, kiedy był w pobliżu. Westchnęłam i podeszłam do brzegu, po
czym wyszłam z wody i ruszyłam do skałki, żeby wspiąć się do góry. Jednak
sparaliżował mnie strach, pieprzony lęk wysokości. Cofnęłam się do tyłu i
odetchnęłam głęboko, ponieważ starałam się uspokoić.
- Wszystko dobrze? - zapytał
troskliwie Luke, stając obok mnie. Mokry, w samych kąpielówkach, cholernie
gorący. Nie mogę tak na niego patrzeć, jeśli mamy się przyjaźnić. Zagryzłam
wargę, starając się na niego nie spoglądać, wcześniej opuszczając wzrok na moje
palce.
- Ta, jest dobrze -
powiedziałam szybko i zastanowiłam się, czy serio nie wejść po tej skałce, żeby
wrócić do góry. Brooks złapał mój podbródek, po czym skierował moją twarz w
jego stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy, a Luke szukał w moich, zapewne tego, co
się dzieje. Ja jedynie podziwiałam piękny, brązowy kolor jego tęczówek.
- Widzę, że się boisz Tay -
założył ręce na klatę, przez co mimo rusz spojrzałam niżej, patrząc na jego
tatuaże. Wróciłam wzrokiem do jego oczu i westchnęłam.
- Ej Jai, uważaj - krzyknęła
Jenny z przerażeniem, a ja odwróciłam głowę, by jedynie zobaczyć topiącego się
chłopaka. Wszyscy stali w szoku, który kompletnie ich sparaliżował, a ja
zachowując zimną krew wbiegłam do wody i popłynęłam do chłopaka. W miejscu
gdzie tonął było dość głęboko i zapewne Jai nieco nie uważając po prostu zaczął
się topić i w panice nie wiedział co robić. Szybko złapałam go za ramię, które
przewiesiłam przez swój kark i zaczęłam płynąć z nim do brzegu. Dobrze, że
ukończyłam kurs pierwszej pomocy, który był wskazany, kiedy się trenuje, bo Jai
teraz nieprzytomny wisiał na moim ramieniu. Położyłam go na piasku i nachyliłam
się, by sprawdzić czy oddycha, ale usłyszałam jego śmiech. Spojrzałam na niego
zdziwiona, a on śmiał się, jakby zrobił najlepszy żart świata. Uderzyłam go w
klatkę piersiową i wstałam.
- Jesteś głupim gnojkiem,
Brooks. Myślałam, że naprawdę coś ci się stało - warknęłam, patrząc na niego z
góry. Podniósł się i stanął przede mną. Zmrużyłam na niego oczy i odeszłam,
kiedy chciał złapać mnie w pasie. Chciałam chociaż raz mu nie ulec, ponieważ to
mówiło o tym, że jestem słaba.
Postanowiliśmy po chwili, ze
wrócimy już do campingu, ale ja miałam ten jebany lęk wysokości, przez co bałam
się wejść po ściance. Jai poszedł pierwszy, ponieważ się wkurzył na mnie, za
nim Beau, Daniel i James, a dziewczyny wspięły się na końcu razem. Luke stanął
obok i lekko łapiąc moją dłoń, sprawił, że sprawił, że spojrzałam na niego. Od
jego ręki biło niesamowite ciepło, które rozprzestrzeniło się po całym moim
ciele. Ile bym dała, żeby nie czuć tego uczucia wobec Luke'a, ponieważ to
uczucie było silniejsze do Jaia, mimo to myślałam o nim również.
- Masz lęk wysokości, tak? -
zapytał, a ja uniosłam brwi, ponieważ to aż tak było widać? - Słuchaj, jeśli
chcesz mogę ci pomóc to zwalczyć, popróbujemy, może nam się uda - uśmiechnął
się do mnie. Jak przyjaciel, który chce pomóc i być przy tobie, kiedy masz
ciężkie chwile i teraz jedyne o czym pomyślałam, to ignorowanie tego co czuję,
kiedy Luke jest w pobliżu i po prostu pomyśleć o naszej przyjaźni. Bo i tak od
początku miałam skupić się na Jaiu, prawda?
- W porządku, ale jak mam
teraz stąd wyjść, nie dam rady - powiedziałam, przerażona. Po co dałam namówić
się Jaiowi na to, jestem zbyt głupia żeby pomyśleć, zanim coś zrobię. Luke
pociągnął mnie do ścianki, ponieważ wciąż trzymał moją dłoń.
- Będę czekać na dole i
patrzeć, czy z tobą w porządku, tu nie jest wcale tak wysoko, jak ci się wydaje
- powiedział. Byłam nieco niepewna, kiedy złapałam za wilgotny, wystający kamień.
Zagryzłam wnętrze policzka, ponieważ po raz kolejny spanikowałam, bo chyba nikt
nie panuje nad swoim lękiem.
- Lu, nie ma innego wejścia? -
zapytałam, czując jak moje serce przyspiesza, a w moich ustach robi się sucho.
Odwróciłam do niego przodem, a ponieważ trzymał ręce po obu stronach jego
ciała, możliwie najbliżej mnie, znów byliśmy twarzą w twarz, tak wtedy w aucie.
Przełknęłam resztki śliny w moich ustach i patrzyłam się tylko w jego oczy,
nawet nie próbując spojrzeć na wargi, bóg wie co on wtedy może zrobić. Moje
serce stanęło na kilka sekund, kiedy spojrzał w dół, na moje usta, po czym
jeszcze niżej na moje piersi, które unosiły się ciężko do góry, przez to jak
chłopak był blisko mnie. Zboczeniec.
- Ruszcie się tam, idziemy do
naszych rzeczy - usłyszałam krzyk Cailin z góry, a Luke szybko się ode
mnie odsunął i spojrzał na swoje stopy. Westchnęłam i nie zważając na to, że
mój strach weźmie górę, złapałam za pierwszy kamień i postawiłam na najniższym
prawą stopę. Podciągnęłam się w górę, kładąc lewą trochę wyżej, ale kątem oka
zobaczyłam, że Brooks mnie nie asekuruje i zaczęłam się trząść ze strachu i
oczywiście spojrzałam w dół, przez co ziemia niekontrolowanie w moich oczach
zaczęła się oddalać, a ja bałam się, że kiedy spadnę - umrę.
- Lu, proszę asekuruj mnie -
powiedziałam że strachem, a chłopak od razu podszedł i patrzył, czy nic mi się
nie dzieje. Biorąc kilka ostatnich, uspokajających wdechów, wspięłam się wyżej
i w końcu wciągnęłam w górę, by poczuć bezpieczny i ciepły piasek pod stopami.
Nie miałam zamiaru patrzeć w dół czy Luke idzie za mną, ponieważ bałam się, że
zasłabnę i tak mam już nogi jak z waty. Reszta najprawdopodobniej wzięła moje
rzeczy więc usiadłam na pieńku i czekałam na starszego bliźniaka.
Kiedy dotarł na górę, wstałam
i razem ruszyliśmy do campingu. Jeśli znów poszlibyśmy nad strumyk, zostanę
pilnować naszych rzeczy, bo oczywiście nikt nie pomyślał o tym wcześniej. Nie
mam prawa nikogo o to osądzać, ja zrobiłam to samo. Westchnęłam przez zimne
ciarki jakie przeszły po moim ciele, kiedy ręka moja i Luke'a się zderzyły,
przez co momentalnie przestałam myśleć o tym, że nasze rzeczy mogły zniknąć,
kiedy my się kąpaliśmy i śmialiśmy w wodzie.
- Lubię kiedy nazywasz mnie Lu
- odezwał się chłopak, a ja nie wiem czemu się zarumieniłam, bo to było raczej
normalne, że przyjaciele mówią do siebie zdrobniale.
- To od dziś jesteś dla mnie
Lu - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
Byłam strasznie głodna, a
kiedy poczułam zapach smażonej w ognisku kiełbaski, momentalnie rzuciłam się
biegiem do miejsca, gdzie rozbiliśmy obóz. Przyjrzałam się temu co robi nasza
paczka i mogłam dostrzec, że Cailin gotowała zupę z puszki, co było zabawne,
ale dobrze pomyślane. Złapałam jedną z butelek z wodą mineralną i odkręciłam
ją, po czym napiłam się kilka łyków i wzrokiem szukałam moich ubrań, które
znalazłam obok Jaia, tak samo mój ręcznik oraz klapki. Podeszłam do niego i
nachyliłam się by zabrać rzeczy, ale zachłysnęłam się powietrzem i otworzyłam
szeroko oczy, kiedy on z całej siły klepnął mnie w tyłek.
- Jai - spojrzałam na niego
zabójczym wzrokiem, wciąż byłam na niego zła i nie zamierzałam mu odpuszczać,
za to co zrobił nad strumykiem, przyprawiając mnie o niepotrzebny strach,
którego miałam dzisiaj pod dostatkiem. James, który siedział obok, a także Beau
a nawet Cailin, którzy byli dalej, śmiali się ze mnie i Jaia, ale to nie było
wcale śmieszne.
- Masz jego czerwoną łapę na
tyłku, Tay - podpowiedziała mi Jen, a ja wzięłam moje rzeczy i stanęłam przed
Jaiem, wcale nie panując nad tym co robię, strzeliłam mu w policzek,
zostawiając swoją czerwoną dłoń na jego skórze. Wszyscy momentalnie ucichli,
czekając na to co zrobi Jai, ale on podniósł się do pionu i stanął dosłownie
kilka centymetrów ode mnie. Patrzył na mnie z góry, z racji tego, że był
odrobinę wyższy. Widziałam, że powstrzymuje się od powiedzenia czegoś, ale w
końcu i tak to zrobił, raniąc mnie doszczętnie.
- Jesteś taką nudną suką,
która nie zna się na pieprzonych żartach - warknął, czym po prostu spowodował
kłótnie, która rosła i tak między nami od momentu, kiedy na niego spojrzałam.
- Dzięki za szczerość,
pierdolony dupku. Sprawdź, czy nie ma cię przed lustrem, bo chyba zepsuła ci
się fryzura lalusiu - powiedziałam pierwsze co przyszło mi na myśl i odeszłam
od niego, ale on złapał mnie za nadgarstek i spojrzał w moje oczy z
determinacją, ale one tym razem pałały do mnie nienawiścią.
- Dziwka - syknął jedynie, a
ja wyrwałam rękę, popchnęłam go, przez co lekko się zachwiał. W moich oczach
były już łzy, ale zacisnęłam szczękę i z godnością - której i tak już mnie
pozbawił - odeszłam w stronę namiotu mojego i Luke'a, którego nie koniecznie
chciałam, ale uderzyłam w ramię, bo byłam naprawdę wściekła i musiałam się
wyżyć. Nawet przeszedł mi apetyt, mimo że czułam cholerny uścisk głodu w
brzuchu. Weszłam do namiotu i zamknęłam go i z nerwami zdjęłam kostium i
założyłam czystą bieliznę i ubrałam się. Związałam włosy w koka i zaczęłam
grzebać w plecaku Luke'a szukając papierosów. Chłopak wszedł do namiotu,
przyłapując mnie na tym, a ja po prostu spojrzałam na niego bezsilnie i
zaczęłam płakać jak dziecko. Kiedy w ręce wpadły mi papierosy, pokazałam mu
paczkę, a on skinął głową wiedząc, że nie będę chciała z nim rozmawiać.
- Mogę mieć prośbę? -
zapytałam go, pociągając nosem i wycierając łzy, które spływały mi po
policzkach. Kiedy skinął głową, wzięłam oddech, ponieważ czułam tę okropną od
płaczu gulę w gardle - Mógłbyś zawołać Jen lub Cailin i powiedzieć im, żeby
przyszły nad jezioro? - poprosiłam, a on kaszlnął.
- Oczywiście, co tylko chcesz
Tay - uśmiechnął się miło, a ja skinęłam w podziękowaniu i pobiegłam nad
jezioro, tą samą drogą co wczoraj z Jaiem. Może gdyby to nie z nim bym się
pokłóciła, nawet bym się nie przejęła, ale uczucie którym go darzę, po prostu
mi na to nie pozwała. Zbyt boli to, że ktoś na kim ci zależy po prostu określa
cię takimi epitetami jak dziwka czy suka.
Usiadłam pod drzewem i
włożyłam jednego z papierosów do ust, po czym odpaliłam go. Zacisnęłam szczękę,
żeby powstrzymać płacz, ale głowa zaczęła boleć mnie w niekontrolowany sposób,
więc po prostu dałam upust łzom. Zaciągnęłam się fajką i po prostu płakałam,
myśląc o słowach Jaia. To nie było dobre z jego strony, ale ja zachowałam się
jak suka, ale dziwka? Kiedy?
Silne ramię objęło moją szyję,
a ja spojrzałam w bok, widząc Jamesa, a za nim Cailin.
- Nalegał, nie patrz na mnie.
Jen poszła z Danielem na spacer, więc Luke nie zdążył jej zawołać - wyjaśniła,
ale ja zwróciłam uwagę na Jamesa, który przede wszystkim był najlepszym
przyjacielem Jaia i byli razem w namiocie. Jeśli będzie tutaj, ja nie mam
zamiaru odezwać się ani słowem na temat młodszego bliźniaka. Nie ufałam mu,
poza tym śmiał się z tak dziecinnego żartu. Ale Cailin też się śmiała, więc jej
też nie powinnam ufać. Mimo to jest dziewczyną i nie sądzę, że wygada to
jakiemukolwiek Brooksowi.
- Przyszedłeś znów się
pośmiać? Nie chcę być chamska, ale nie chcę z tobą rozmawiać, James. Jeśli
chciałeś pomóc, pomożesz mi jeśli zostawisz mnie samą z Cailin - powiedziałam.
Płacz już znikł, zastąpiła go irytacja jego osobą. Zagryzłam wargę, w
oczekiwaniu na ruch czarnowłosego, a on ostrożnie zabrał ramię i bez słowa
podniósł się, ginąc między drzewami. Cailin podała mi rękę, a ja ujęłam ją,
chowając paczkę papierosów do kieszeni, po czym wyrzuciłam spalonego do połowy.
Dziewczyna w drugiej ręce miała mniejszą butelkę wódki, którą podała mi w dłoń.
- Słuchaj - zaczęła i
ruszyłyśmy do plaży, więc ściągnęłam klapki, po czym zaczęłyśmy spacerować
wzdłuż brzegu. Upiłam łyk alkoholu, lekko się krzywiąc. Nie piłam od imprezy,
kiedy zrobiłam tatuaż, nie chcąc już zrobić nic równie długiego - Jai jest
wielkim dupkiem i skurwysynem - zaczęła, była już podpita, co słyszałam po
sposobie jej wypowiadania się. - Ale jesteśmy na wakacjach, więc przestań
zwracać uwagę na takiego dupka i baw się - dodała, a ja ponownie napiłam się
wódki, w zgodzie z nią, ponieważ żaden Brooks nie zniszczy mi tego pięknego
czasu, żadne nieproszone uczucie nie zburzy mojego szczęścia na te
sześćdziesiąt dwa dni wakacji.
- Nie wiem jak to zrobiłaś,
ale bardzo szybko poprawiłaś mi humor, dziękuję - powiedziałam, po czym znów
napiłam się alkoholu i ruszyłyśmy do naszego campingu. Wszyscy po kolei byli
pijani, nawet Luke ledwo słaniał się ja nogach. Nie mogłam zaprzeczyć, ale
dochodził już wieczór, a ja czułam na swojej skórze krople deszczu.
Odłożyłam butelkę wódki i
ruszyłam do namiotu, gdzie ściągnęłam swój top, po czym opadłam na śpiwór,
ponieważ straciłam równowagę. Kiedy podniosłam się do góry w środka wszedł
Luke, ale nie przejęłam się tym. Ściągnęłam spodenki i złapałam za dresy, które
wciągnęłam na swoje nogi. Nie wierzyłam, że jestem pijana po kilku łykach
wódki, nigdy mi się to nie zdarzało. Kiedy sięgałam po bluzę, nagle zostałam
przygwożdżona do ziemi, a nade mną zawisł Luke z pijańskim uśmiechem.
Odzyskałam realne myślenie i szybko go od siebie odepchnęłam.
- Przepraszam Lu, ale wolę
zatrzymać naszą przyjaźń na tym poziomie - powiedziałam, zakładając bluzę, po
czym schowałam się w swoim śpiworze. Po chwili Luke nawet się nie przebierając,
wcisnął się za mnie i od tyłu objął mnie ramionami i schował głowę w mojej
szyi. - Dobranoc, Luke - powiedziałam, wywracając oczami. Wiedziałam, że o tak
prędko nie pozbędę się ze śpiwora, więc wolałam by tak już pozostało. Poza tym,
nawet nie miałam na to siły, potrzebowałam snu.
Obudziłam się dość wcześnie, z
Lukiem rozwalonym obok mnie. W dodatku od nas obojga śmierdziało alkoholem i
jedyne o czym teraz marzyłam to prawdziwe wykąpanie się z żelem pod prysznic.
Starając się jak najciszej i ostrożniej wyjść ze śpiwora, nie budząc Luke'a.
Podeszłam do torby z ubraniami, stwierdzając, że dziś jest dość zimno, więc
wzięłam jedyną koszulę, jaką miałam, kolorowy crop top i krótkie spodenki,
które wczoraj miałam na sobie. Także czystą bieliznę i adidasy. Nie miałam nic
innego, a bluzę, w której spałam, po prostu wygniotłam. Wzięłam szczoteczkę do
zębów i żel oraz szampon, a przede wszystkim ręcznik, ponieważ moje włosy
wyglądały okropnie. Wyszłam z namiotu i było pusto, co oznaczało, że wszyscy
śpią. Poszłam nad jezioro, w ostatniej chwili łapiąc jeszcze butelkę wody
mineralnej i rozebrałam się do naga, po czym weszłam do wody. Zaczęłam się myć,
żeby być chociaż trochę czystą, kiedy umyłam ciało, wzięłam się za wyszorowanie
skóry głowy.
Poczułam ręce na moim nagim
ciele i ciepłe usta na szyi, które działały kojąco. Ale cholera, ktoś mnie
właśnie dotykał. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Jaia, od razu zakryłam się
rękoma. Wciąż byłam na niego zła, a za wczorajsze słowa, nie miałam ochoty na
niego patrzeć, a co dopiero się dotykać. Jak zwykle stał z tym swoim zadziornym
uśmieszkiem, przez co po raz kolejny miałam ochotę strzelić mu z otwartej
dłoni, po to by zetrzeć to głupie zadowolenie z jego twarzy. Zmrużyłam na niego
oczy, chcąc tylko na niego splunąć i pokazać, czym dla mnie jest w tej
chwili.
- Porozmawiaj ze mną, Tay -
powiedział. Stał w wodzie w spodenkach, a ja kompletnie naga, nie wiedziałam
jak się zachować - Nie wyjdę stąd, póki się nie zgodzisz - uprzedził mnie.
"No to ja wyjdę" pomyślałam, robiąc krok, ale ja byłam naga. Trzymał
mnie pod kropkom. Byłam na niego sto razy bardziej wściekła, niż kilka minut
temu.
- Porozmawiam, ale jak się
umyję i ubiorę. I jeśli mogę cię prosić, wyjdź z tej wody i zniknij, nawet nie
próbuj na mnie patrzeć - ostrzegłam go, a on parsknął śmiechem, a ja uniosłam
brwi do góry, w zdziwieniu. Nie miałam zamiaru pozwolić mu na siebie patrzeć,
nie ważne co już robiliśmy, nigdy nie widział mnie nago.
- A co mi możesz zrobić? -
zakpił.
- Nie porozmawiam z tobą -
powiedziałam odwracając się tyłem do niego. Klepnął mnie w tyłek, ponownie i
wyszedł z wody. Obejrzałam się, ale on szedł przed siebie do obozowiska.
Spłukałam szampon z włosów i ruszyłam po ręcznik, po czym dokładnie się
wytarłam i zawiązałam go na włosach. Szybko się ubrałam, wyszczotkowałam zęby i
ruszyłam w stronę campingu.
Podeszłam do torby z jedzeniem
i złapałam w rękę dwie bułki i kabanosy, które otworzyłam i usiadłam na jednej
z kłód. Zaczęłam pożerać to w szybkim tempie, ponieważ ja rzeczywiście ostatni
posiłek jadłam dzień wcześniej i była to kiełbaska z ogniska. Przez Jaia nie miałam
wczoraj szansy nawet nic przekąsić. Kiedy wszystko zjadłam, popiłam to wodą, a
obok mnie usiadł Jai.
- Co chciałeś? - zapytałam,
wywracając oczami. Nie mogłam uwierzyć, że jesteśmy jedynymi, którzy nie śpią.
Ale no tak - alkohol. Dobrze wiedziałam, czego chce Jai, ale miałam nadzieję,
że jednak nie to. Ponieważ wstydziłam się za to co wczoraj zrobiłam i
powiedziałam. Nie miałam tego na myśli, po prostu potwornie mnie zdenerwował, a
ja mam słabe nerwy.
- Mieliśmy porozmawiać -
odparł, a ja westchnęłam, wiedząc, że będzie to najprawdopodobniej nieprzyjemna
i trudna rozmowa. Ale najgorsza była myśl, że go straciłam, że bez niego będę
niczym, a tak naprawdę nie jesteśmy parą, bo to tylko ja miałam tutaj jakieś
wielkie uczucia, które raniły mnie za każdym razem, gdy na niego spojrzałam.
Tak naprawdę mogliśmy obejść się bez tej kłótni, wyzwisk i nie potrzebnego
obrażania się. Mimo że jego słowa wobec mnie były gorsze i bardzo bolały, mimo
nawet tej nienawiści kumulującej się wewnątrz, przysięgam, że moje uczucia i
tak rosły, a on był coraz ważniejszy, coraz bardziej stawał się osobą, bez
której nie potrafiłabym żyć, a tak się dzieje, bo myślę o nim na okrągło.
- To mów - powiedziałam,
grając obojętną. Obojętna nie byłam. Chciałam go teraz przepraszać, całować i
przytulać. Tak bardzo chciałabym być teraz jego dziewczyną, a on moim
chłopakiem. To by wprowadziło mnie w stan melancholii i przyjemności.
- Przepraszam, ok? Nie myślę
tak, po prostu powiedziałem pierwsze co przyszło mi na myśl - powiedział, a ja
na niego spojrzałam, nie odrywając wzroku od jego oczu, które chyba mówiły, że
nie kłamał. Och, jestem w niego tak ślepo zapatrzona. Nachyliłam się i tak po
prostu go pocałowałam. Pierwszy raz ja i to było mega uczucie w środku, kiedy
to rosło, gdy oddał pieszczotę.
- Zostań moją dziewczyną -
wysapał, między pocałunkami.
Liczyłam, że kiedyś to się
stanie, ale nie sądziłam, że tak szybko. To nie jest realne, że chcę się
zgodzić.
No one will ever understand how much it hurts
______
Sprawa co do tego, że to dzieje się tak szybko.
To jest właśnie działanie Jaia, szybko i sprawnie.
Dlatego stają się "parą" tak szybko.
Liczę, że dodacie nawet jedno słowo w komentarzu. Rozdałam link tylu osobom na twitterze i jeśli przeczytacie - to miło by było, żebyście dodali choć jedno słowo, nie proszę o komentarz, długości kilu stron w wordzie, po prostu króciutką opinię. A czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdziały, prawda?
15 komentarzy = nowy rozdział
dacie radę, wierzę w was!
______
Sprawa co do tego, że to dzieje się tak szybko.
To jest właśnie działanie Jaia, szybko i sprawnie.
Dlatego stają się "parą" tak szybko.
Liczę, że dodacie nawet jedno słowo w komentarzu. Rozdałam link tylu osobom na twitterze i jeśli przeczytacie - to miło by było, żebyście dodali choć jedno słowo, nie proszę o komentarz, długości kilu stron w wordzie, po prostu króciutką opinię. A czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdziały, prawda?
15 komentarzy = nowy rozdział
dacie radę, wierzę w was!
Niech ona sie nie zgadza:( Nie, nie, nie!
OdpowiedzUsuńLuke >>>>>>>>>>> / vanitybiebz
OdpowiedzUsuńświetny! / http://deceived-fanfiction.blogspot.com/ @lukezbear
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że się nie zgodzi. Luke jest lepszy. cudny rozdziała.
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG JAKA KONCOWKA *.*
OdpowiedzUsuńLuke >>>>>>
Kocham to ff haha.
Trochę błędów jest ale nie bede wypominac :p
Ily
brooksybiebs
wypowiem się tak: adsomsadiodsamoisjoamdsaoiujdsaoidasdjiasda
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że wkręcę się w coś równie mocno jak w Danger'a, Danger's Back czy BRONX. Cóż, ff z Jano jeszcze nie czytałam, hah.
jest idealne. mam przeczucie, że ona się zgodzi ale jednak będzie ją coś ciągnęło do Luke'a. Albo Jai ją skrzywdzi, czy coś... jeju, nie mogę się doczekać kolejnego jeju asdomadsi.
zabiję Cię za to, że tak bardzo się w to wkręciłam haha.
ilymyswaggyboy
O m g!!! WOW!!! Ahxhyajbszja!!! Co tu się dzieje..? Najpierw się po prostu wyzywają a potem nagle Jai wyskakuje z byciem parą...ale coś czuję że duż osię jueszcze wydarzy.Tak czy siak.Rozdział jest genialny!!!Czekam na następny. Pozdrawiam i życzę dużo weny.xdd
OdpowiedzUsuń@vampsmyloves_
Ona nie może się zgodzić. Ten Jai jest nie poważny. Wole Luka.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.:)
Ja chcę żeby ona była z Luke'iem! Jai to taki pieprzony pozer, że aż brak słów ( i tak go kocham xD ) ♥ Znalazłam te ff na spisie i od razu zakochałam się! Czytam mało ff o Janoskians, właściwie to dwa, ale to jest chyba najlepsze ♥
OdpowiedzUsuń@Larry_xx69
Świetnie :*
OdpowiedzUsuńPisać komentarze bo chce następny rozdział :3
W sumie to nie wiem, czy chce żeby była z Luke'em, czy z Jai'em. Jai może i jest chamem, ale cóż... Zdążyłam go polubić, sama siebie nie rozumiem. Za to Luke jest słodki, ale też trochę nachalny. Dobra, zignoruj co napisałam, po prostu ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY < te trzy słowa są ok :D
OdpowiedzUsuń@aussiessexy
Najlepsze ff jakie czytałam , nie mogę sie doczekać następnego rozdziału !!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam na następny
OdpowiedzUsuńomfg czekam na kolejny! x
OdpowiedzUsuń/@luuvmybieberx
Jezu, super rozdzial :)
OdpowiedzUsuń@seksijanoskians
www.terrible-fanfiction.blogspot.com
Po prostu kocham ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału przeczytalam wszystko naraz bo bardzo się wciągnęłam :)
OdpowiedzUsuń@my_nash_
o nie, Luke>>>>>Jai
OdpowiedzUsuńNajlepsze ff ever :')
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny <3 uwielbiam <33
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award, szczegóły tutaj: http://no-way-to-happines.blogspot.com/2014/08/liebster-award.html