Wasted again but I can’t say no.
Możecie mnie zabić, sama mam
ochotę to zrobić. Cały natłok uczuć, sytuacji i nachalność Jaia dosłownie
pchnęły mnie do tego, że chciałam się zgodzić. Powiedzenie, że mu ufam, było za
duże, ale czułam, że jeśli będziemy w związku, będę szczęśliwa. Mimo że był
chujem i arogantem, miałam wrażenie, że w głębi duszy będzie choć trochę inny w
stosunku do mnie, kiedy będziemy parą. I och, marzyłam o tym, by był tylko mój,
więc najzwyczajniej w świecie pokiwałam głową i objęłam jego szyję, siadając na
nim okrakiem. Uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarz i mocno mnie pocałował.
- Tay? – usłyszałam głos
Cailin, więc obróciłam głowę w jej stronę. Stała z naburmuszoną miną, bo
najprawdopodobniej to co się teraz działo, nie podobało jej się. W każdym bądź
razie, mnie też nie. Uległam mu ponownie, ale mam do niego słabość i tak już
jest. Wpatrywała się we mnie, mrużąc lekko oczy. Uśmiechnęłam się do niej
lekko, bo tylko to przyszło mi do głowy. Jai ścisnął moje biodra, dosłownie
wbił mi w nie palce, czym domagał się spławienia dziewczyny jego brata. – Nie
mogę w to uwierzyć Tay – tylko tyle powiedziała, a obok niej znalazła się Jen i
Daniel, który uniósł zadziwiony brwi do góry. Przewróciłam oczami i zeszłam z
Jaia. Nic nie robiąc sobie z nich, złapałam moje rzeczy i poszłam odłożyć je do
namiotu.
Dlaczego wszyscy reagują w ten
sposób, czy to nie ja będę wybierać to, co będę robić ze swoim życiem i co
zadecyduję w swoim życiu. Nie trzeba pokazywać ostentacyjnie, że to, że
pogodziłam się z Jaiem tak po prostu ich dziwi, a nawet denerwuje. To ja
wybrałam co zrobiłam, nie oni i to ja chcę być z nim, a nie oni.
Luke wciąż spał, był taki
uroczy. Czułam, że w moim sercu pęka na myśl o tym, że to z Jaiem byłam, mimo
że nie powinno. Luke to tylko przyjaciel, tylko przyjaciel. Nachyliłam się nad
nim i złapałam za ramię, by po chwili nim potrząsnąć. W całym namiocie
śmierdziało alkoholem i robiło mi się niedobrze. Kiedy chłopak się przebudził i
otworzył oczy, uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam, zagryzając wnętrze
policzka. To był słodki widok, kiedy przecierał oczy pięściami, ziewając.
Uśmiechnęłam się, patrząc na niego przez jeszcze chwilę i odwróciłam się do
swojej torby, gdzie wepchnęłam ubrania i wzięłam telefon, który miał ostatnie
kilka procent baterii. Były nieodebrane połączenia od Chloe i dwie wiadomości,
które przeczytałam.
From Chloe;
„Nienawidzę cię, suko”
From Chloe;
„Pojechałaś beze mnie i zabierasz mi moich
znajomych, jesteś fałszywa”
W moich oczach na moment
pojawiły się łzy, ona traktowała mnie w ten sposób przez każdy rok szkolny. Na
wakacje przyjeżdżała tutaj i mnie dawała spokój, ale teraz wiem, że nie będą to
dobre dwa miesiące, kiedy ona postanowi zniszczyć mi życie. A wiadomo, że ona
to bardzo dobrze umie, zrobiła to nie jednej osobie w naszej szkole.
Nie odpisując na esemesy,
wrzuciłam z powrotem telefon do torby i opanowałam się. Nie zauważyłam nawet,
że Luke wyszedł z namiotu, ale właśnie w tym momencie słyszałam, jak rzyga na
zewnątrz. Ew, alkohol dał się we znaki. Podniosłam się i wyszłam, chcąc spędzić
ten dzień dobrze, w towarzystwie Jaia. Mimo że czułam się niezręcznie to miałam
nadzieję, że będzie dobrze. Poklepałam Luke’a po plechach, a on akurat się
podnosił.
- Polecam wykąpać się i umyć
zęby, Lu – zaśmiałam się i ruszyłam do Jaia, po czym zatrzymałam się obok,
czekając aż skończy rozmawiać z Jamesem. Brooks spojrzał na mnie kątem oka i z
uśmiechem na twarzy, objął mnie ramieniem, przysuwając do siebie. Wtuliłam głowę
w jego klatkę piersiową i położyłam rękę na jego brzuchu, czując jak jego
mięśnie się napinają. Co swoją drogą było mega gorące.
- Wczoraj się kłóciliście, a
dziś przytulacie? – prychnął za nami Lu, a mnie podskoczyło serce. W głębi
duszy, bałam się jego reakcji, a przede wszystkim tego, że mnie znienawidzi, a
zależało mi na dobrych relacjach z nim. Odwróciłam się, nawet na niego nie
patrząc. Wlepiłam wzrok w moje buty, przełykając ślinę.
- Masz z tym jakiś problem,
Luke? – zapytał ostro Jai, a ja się wzdrygnęłam. Słowa dosłownie syczały od
nienawiści, w jego ustach. Zamknęłam oczy, nie chcąc myśleć, jak teraz czuje
się Luke.
- Tak, bo ją kurwa zranisz,
Jai – warknął, a młodszy bliźniak wystąpił o krok do niego, patrząc na niego z
determinacją. – No co, może nie mam racji? Znudzi ci się, jak każda laska,
którą miałeś – dodał i popchnął Jaia do tyłu, a ja wkroczyłam między nich.
- Proszę, uspokójcie się –
powiedziałam, patrząc na Lu. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i złapałam
najmłodszego Brooksa za dłoń, ciągnąc w stronę drużki przy lesie, by ochłonął.
Nie chciałam by tam wrócił i pobił Luke’a, co gorsza, żeby oboje się nie
pobili. Nie chciałam być po pierwsze konfliktem między dwoma facetami, a po
drugie zwłaszcza jeśli są oni braćmi bliźniakami. Nie wiem, czy potrafiłabym
poradzić sobie z myślą, że to przeze mnie pałają do siebie czystą nienawiścią.
-
Coś było między wami? – zapytał, kilka minut po tym, jak odeszliśmy dalej od
campingu. Westchnęłam, sama nie wiedząc, czy to co było można było nazwać, czymś
w ten sposób. Jai objął mnie w pasie, wpinając w nie mocno paznokcie, czym
domagał się odpowiedzi.
-
Jai, ja... - zaczęłam, ale westchnęłam przerywając, bo nie wiedziałam co
powiedzieć. Ja i Luke mieliśmy dziwne połączenie, czasem czułam, że jesteśmy po
prostu przyjaciółmi, a czasem było tak, że albo ja, albo on prowokował
sytuację, która wykraczała poza strefę przyjaźni, którą ustaliliśmy trzy dni
temu.
-
Było czy nie? - warknął, przez co spojrzałam na niego zdziwiona. Dlaczego się
tak denerwował, przecież widać jest, że to jemu się oddałam. Czemu jest taki
zazdrosny.
-
Nie – odparłam w końcu, ponieważ nie potrafiłam zdefiniować tego co działo się
między mną, a starszym bliźniakiem oraz nie chciałam niepotrzebnie prowokować
kłótni z Jaiem o taką błahostkę. Zagryzłam wargę, a Jai zatrzymał się i złapał
mnie za dłonie, ustawiając nas naprzeciwko siebie. Przez moment wpatrywałam się
w nasze złączone palce, z lekkim i zadowolonym uśmiechem, po czym spojrzałam na
jego twarz, spoglądając tylko w jego oczy. Czekałam aż coś powie, ale on tylko
nachylił się i złączył nasze usta w krótkim pocałunku, co było odmianą,
ponieważ zawsze całował namiętnie i długo.
-
Słuchaj, nie musisz mi odpowiadać szczerze, nie byliśmy wtedy razem. Uh –
zaczął się denerwować. Potarł się jedną ręką po karku, a ja zmarszczyłam brwi,
czekając na to co chce powiedzieć. Byłam skonsternowana tą sytuacją, ponieważ
nie miałam pojęcia czego może chcieć. – Zapraszam cię na kolację, jak wrócimy –
powiedział niepewnie, uśmiechając się do mnie. Moje oczy się zaświeciły,
ponieważ nie sądziłam, że Jai jest typem takiego chłopaka. Nie myślałam, że on
w ogóle będzie mieć tą romantyczną, miękką stronę. Ale proszę bardzo – jednak
ją ma.
-
Tak – pisnęłam lekko, po czym rzuciłam mu się na szyje mocno go przytulając. On
mocno złapał mnie za biodra i ścisnął palcami. Chyba było to jego nawykiem,
ponieważ robił to cały czas.
Kilka
godzin później postanowiliśmy zrobić nasze ostatnie ognisko, żeby uczcić dobre
chwile tutaj i tym razem napić się w całym towarzystwie, nie tylko części.
Spędziłam tutaj dobry czas i wiedziała, że jeśli na campingu bawiłam sie z nimi
dobrze, to całe wakacje będą równie świetne, pomijając Chloe i jej mszczenie
się za wszystko. Nie mogłam uwierzyć, że te trzy dni minęły tak szybko, dopiero
co leżałam na kolanach Luke’a i byliśmy w drodze tutaj. Właśnie co do niego,
nie odezwał się do mnie nawet słowem, kiedy wróciłam z Jaiem. Byliśmy nad
jeziorem, dobrze się bawiąc, ale cały czas myślałam o starszym bliźniaku. Nie
wiedziałam dlaczego, ale było mi źle z tym, że w ten sposób się zachowałam. Że
po prostu ot tak wybaczyłam chłopakowi, który nie był do końca idealny i dobry,
bo przecież nazwał mnie dziwką. Byłam sceptycznie nastawiona do Jaia i chciałam
zachowywać dystans do tego robi i mówi, nie potrzebowałam następnych,
niepotrzebnych nam kłótni. Jednak chciałam spróbować bycia z nim i zobaczyć na
jakiego chłopaka wyrósł. Wiedziałam już, że nie jest do końca dojrzały, ale
chciałam pomóc mu dorosnąć do bycia w związku. Miałam nadzieję, że będzie mi to
dane.
-
Więc moja siostrzyczka już jest? – zapytała Jen, która chciała rozluźnić
niezręczną atmosferę między nami. Byłam jej wdzięczna, bo nie zniosłabym więcej
tej ciszy, a na pewno nie chciałabym się nią napawać, ponieważ czułam na sobie
wzrok praktycznie każdego, ponieważ mieli mi naprawdę za złe to co ja robię ze
swoim życiem i to jakie podejmuje te wybory. I wiem, że najprawdopodobniej
związanie się z Jaiem to był duży błąd, ale potrzebowałam go, jak cholernie
żałośnie to zabrzmi, kiedy go zobaczyłam, wiedziałam, że to jego brakowało w
moim życiu. Pragnęłam podświadomie znaleźć sobie chłopaka i tak naprawdę nie
odrzucałam wszystkich, bo byłam skupiona na nauce, treningach, czy czymkolwiek
innym. Szukałam drugiego Jaia, nie tego z dzieciństwa, ale z instagrama, faceta
z wyglądem, jakby był niegrzecznym chłopcem. Takiego, który jest zły w tym co
robi, ale to to co sprawiało, że był jedyny w swoim rodzaju. Może bardzo go
idealizuję, ale zakochana dziewczyna chyba tak robi. Oh nigdy nie byłam
świadoma tego, że pałam wielkim uczuciem do chłopaka ze zdjęć, którego poznałam
pięć lat temu i przeżyliśmy wielką dziecięcą miłość. Jestem żałosna.
-
Tak, właściwie nienawidzi mnie za to, że nie powiedziałam jej, że wyjeżdżamy,
ale szczerze, to cieszę się, że jej tu nie było – powiedziałam, łapiąc rękę
Jaia, ponieważ siedziałam na ręczniku, miedzy jego nogami. Każdy z nas miał
butelkę piwa i po prostu relaksowaliśmy się w cieple i świetle ognika po środku
koła, które utworzyliśmy. Jai, ja i James zajmowaliśmy jedną kłodę, zaraz obok
była Jen, która opierała ramię o Daniela oraz Luke z papierosem w ustach, a po
drugiej stronie, na samym brzegu siedział Beau, a na jego kolanach leżała
Cailin bawiąc się palcami u jego lewej ręki. Jai mógłby się uczyć od starszego
brata, który był bardziej uczuciowy od niego. Bo Cailin i Beau tworzyli
przykładną i dobrą parę, Daniel dla Jenny z pewnością był wielką młodzieńczą
miłością, jaką teraz dla mnie jest młodszy bliźniak.
-
Nikt jej tu nie chciał, dobrze, że nie przyjechała z nami – powiedział Beau, a
ja uśmiechnęłam się do niego. Skoro nikt jej tutaj nie chciał, to dlaczego oni
wciąż się z nią spotykają? Złapałam moją puszkę piwa i napiłam się trochę.
Czułam się trochę ospała, tak jak zawsze po trunku w tym rodzaju. W dodatku
robiło mi się zimno, a ja wciąż miałam na sobie tylko cienką koszulę i crop
top. No i krótkie spodenki. Kiedy wzdrygnęłam się, bo zawiał lekki, ale chłodny
wiatr, Jai potarł moje ramiona, ponieważ sam siedział w koszulce bez rękawów i
krótkich hawajskich spodniach. Nie wiem jak mógł być tak ciepły, że wcale nie
było mu zimno.
Minęło
kilkanaście minut, a w rękach Luke’a zobaczyłam skręconego jointa z marihuany.
Zmrużyłam oczy, naprawdę nie chciałam żeby on to palił, żeby ktokolwiek z nich
to palił, bo bałam się o nich. Chciałam podejść do niego, zabrać mu to i
zabronić, ale co ja mogłam? Był w dodatku na mnie wściekły i to by nic nie
dało, nie chciałam pogarszać swojej sytuacji jeszcze bardziej. Pewnie wydarł by
się na mnie, żebym pilnowała własnych spraw, ponieważ byłam więcej niż pewna,
że obydwoje są wybuchowi i Jai i Lu.
Nie
wiem, kiedy, ale podniosłam piwo, napiłam się ostatniego łyka i wyrzuciłam
puszkę na bok. Nie byłam pewna, czy to co zrobiłam chwilę później było po to,
by odegrać się na starszym bliźniaku, mimo że nie miałam pojęcia za co, ale
podciągnęłam się o kolano Jaia do góry, jedną nogą przeszłam przez jego nogi i
usiadłam na nim okrakiem. Byłam niespokojna przez swoje myśli. Wariowałam przez
to, że w moim umyśle wciąż miałam Jaia, a zaraz po tym Luke'a i tak w kółko i w
kółko. Objęłam jego szyję, tak że za kark przyciągnęłam go do siebie, namiętnie
całując. Chciałam, żeby Luke na nas patrzył, po prostu miałam wewnętrzne
uczucie, żeby był zazdrosny, chociaż nie miał o co.
W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
Więc czemu chcę, by był zazdrosny?
Oh, to popieprzone.
Złapałam
policzek Jaia, odsuwając się od niego, by spojrzeć w jego oczy. Były piękne,
najpiękniejsze na całym świecie. O idealnym odcieniu, kształcie i głębi.
Chciałam, żeby był to jedyny widok, jaki będę oglądać do końca życia. Zaczęłam
skanować każdy centymetr jego twarzy, najmniejszy szczegół. Perfekcyjna skóra i
jej kolor, lekko podkrążone o czy, ale wciąż żywe. Wyglądał na zmęczonego,
jednak dalej był ruchliwy i wesoły. Jego usta słodkie i miękkie, mogłabym
całować je całymi dniami.
Jego ręce zjechały na moje
boki, lekko je masując. Można by nazwać szczęściem to co teraz czuję, bo ten
facet był mój. Idealny, w stu procentach perfekcyjny. Ale Luke też był
perfekcyjny, nic dziwnego, to bliźniacy. Cholernie identyczni, o innych
charakterach i kilku szczegółach, wciąż bliźniacy. Dzielili jedną krew, a ja
muszę się opamiętać i skupić jedynie na Jaiu, ponieważ kiedy pogubię się w
moich uczuciach, zwyczajnie oszaleję, wiem to. Złapałam jego dłoń i wstałam, po
czym on zrobił to samo, wziął jeszcze butelkę piwa, którego nie skończył, a
potem poszliśmy nad jezioro, gdzie go zaciągnęłam. Usiedliśmy nad brzegiem, na
wilgotnym i zimnym piasku, a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową i
złapałam jego ramię, które owinęłam wokół siebie, łącząc na koniec nasze
palce.
- Powiedz proszę, że nie
zamierzasz mnie ranić - wyszeptałam, patrząc na niego. Miałam obawy, że nasza
relacja skończy się, bo on się znudzi, bo Luke mógł mieć rację. prawda? Mógł
powiedzieć to, bo martwi się o mnie, a nie jest zazdrosny, tak jak pomyślałam
na początku. On starał się pozostać w strefie przyjaźni, a ja na własną rękę
wolałam to spieprzyć. Jai uśmiechnął się, a ja na kilometr wyczułabym, że jest
to sztuczny gest, jakby wymuszony.
- Kochanie, nie zrobiłbym ci
przecież nic złego - odparł, całując mnie w czoło i tak jak pomyślałam, że ten
uśmiech był fałszywy, tak po tym geście czułam, że jednak mówi prawdę. Jestem
głupia, że pozwoliłam pozostać mu w moim umyśle, tak po prostu i dać owinąć
wokół jego najmniejszego paluszka. Moje kąciki ust powoli uniosły się do góry,
a ja przysunęłam się bliżej jego.
Jai opuścił kolana, więc
położyłam się na jego nogach i spojrzałam w niebo, on odchylił się do tyłu,
opierając się na wyprostowanych rękach, patrząc tam gdzie ja. Kilka minut
przypatrywałam się bezczynnie gwiazdom, szukając w nich czegoś
atrakcyjnego, a tak naprawdę nie było w tym tyle piękna, ile ludzie mówią. Po
chwili Jai oparł się na jednym łokciu i przesunął kosmyki moich włosów z twarzy
i lekko sunąc po moim policzki, po szyję, ramię oraz moje biodro, dotarł do
zapięcia moich spodenek. Spojrzałam zdziwiona na jego rękę i szybko ją
złapałam, by zaprzestał tego co robi.
- Spokojnie, skarbie -
powiedział i lekko szturchnął moją rękę, tak że opadła znów na mój brzuch. Moje
serce przyspieszyło, a w gardle zrobiła się gula, co on chciał zrobić i
dlaczego nie zatrzymuję go. Powoli wsunął dłoń pod pasek moich spodenek, a
następnie majtki, spotykając się zimną skórą z moją, rozgrzaną. Zagryzłam
wargę, na myśl co chce zrobić. Kiedy zatoczył kółko na mojej łechtaczce,
gwałtownie wstałam do góry, nie patrząc na niego. To uczucie było dobre, ale
było za szybko, nawet jeśli nie trzymałam dziewictwa dla kogoś ważnego, to
zrobienie mi placówki na plaży, nie wchodziło w grę.
- Erm, pójdę już Jai, jestem
zmęczona. Zobaczymy się rano - powiedziałam i nie patrząc na niego, poszłam w
stronę namiotów. Wszyscy wciąż siedzieli przy ognisku prócz Jen i Luke'a.
Poszłam do naszego namiotu, a Brooks właśnie naciągnął bluzę na siebie.
Spuściłam wzrok, kiedy na mnie spojrzał, cokolwiek co było między nami, było
spieprzone i nie czułam się dobrze w jego towarzystwie, zwłaszcza, że był na
mnie zły, co dobrze czułam, kiedy świdrował mnie wzrokiem na wskroś. Doczołgał
się do swojego śpiwora, a ja złapałam swoje rzeczy do spania i odwracając się
do niego tyłem zdjęłam spodenki i włożyłam na siebie dresy. Następnie
ściągnęłam koszulę, crop top i założyłam bokserkę, po czym sięgnęłam do
rozpięcia stanika, i lekko odwróciłam głowę, łapiąc za ramiączko, widziałam jak
Luke stara się szybko odwrócić wzrok, bym nie zauważyła, że na mnie patrzy, co
było, oh naprawdę mi się przyglądał. Wyciągnęłam stanik spod koszulki, po czym
opadłam na swój śpiwór, przyglądając się starszemu bliźniakowi, chcąc
porozmawiać z nim o naszej relacji. Podciągnęłam się wyżej i oparłam głowę na
dłoni, po prostu patrząc na niego.
- Co? - zapytał w końcu
rozdrażniony, a ja wzruszyłam ramionami. Z lekkim uśmiechem postanowiłam się
odezwać i po prostu go przeprosić. Bo moim zdaniem miałam za co.
- Przepraszam, przepraszam, że
robię głupie rzeczy, nie chcę cię stracić, Lu - powiedziałam, a on zerknął na
mnie. Westchnął i ułożył się w tej samej pozycji co ja, tylko ze przodem do
mnie. Zagryzł wargę, tam gdzie miał kolczyk i spojrzał w moje oczy.
- Tay, nie mnie się wtrącać,
ale Jai cię zrani - powiedział, a ja miałam tego po dziurki w nosie. Zrobię co
będę chciała, nie ważne czy ludzie mnie przed tym ostrzegają. Poza tym Jai
zapewnił mnie, że nic mi nie zrobi i nawet jeśli starałam się w to wierzyć,
miałam pewne wątpliwości, ale chciałam mu zaufać, więc nie podważałam jego
zamiarów, nie narażając nas na kłótnie. Bo znając życie wkurzyłabym go, tak jak
innych ludzi wokół.
- Pozwolisz, że o to zadbam
sama - powiedziałam. Wywrócił oczami i opadł na plecy, po czym zakrył się górą
śpiwora, nic więcej nie mówiąc.
Zrobiłam to samo i patrząc się
w niebieski materiał namiotu, myślałam o całym natłoku rzeczy jakie się dzieją
i coraz bardziej miałam wrażenie, że to piękny, ale wybrakowany sen, który ma
szczęśliwe i smutne momenty. Westchnęłam głęboko, wiedząc, że nie zasnę prędko,
ponieważ moje myśli uciekały w stronę całego tego bagna, które narobiłam sobie
w ciągu pieprzonych trzech dni. Zyskałam Jaia, straciłam Luke'a, Chloe się
zemści, Crystal i Christian mnie nie lubią, może być gorzej. No tak Beau może
mnie znienawidzić, ale nie mam pojęcia co złego mogę zrobić, żeby i on się ode
mnie odwrócił.
- Luke, proszę mogę z tobą
spać? - zapytałam ciemności, ponieważ już nic nie widziałam. W zamian
usłyszałam prychnięcie śmiechem i odwracanie się do mnie tyłem, wiedziałam, że
to oznacza nie.
- Chyba pomyliłaś bliźniaka,
skarbie.
Baby tell me why why you do do me wrong
___
Więc przede wszystkim, chcę wam bardzoooooooooooooooooooooooooooooooooo mocno podziękować za AŻ 19 komentarzy! Jesteście niesamowici, prosiłam was jedynie o 15, a tutaj po prostu wow! Kocham was, jesteście megaaa! ♥ Nie macie pojęcia jak świetnie się teraz czuję.
Mam małe pytanko, czy podoba wam się wygląd, jeśli nie, postaram się w najbliższym czasie zamówić szablon na jakiejś szabloniarni. Moim zdaniem jednak jest przejrzyście, a nagłówek nie jest aż taki zły jak na moją robotę xd
Przypominam o hashtagu: #62daysPL
Jeśli chcesz być informowany zostaw user w komentarzu pod rozdziałem bądź w zakładce informowani.
15 komentarzy = kolejny rozdział!
Teraz już wiem, że stać was na jeszcze więcej, jeszcze raz wam mocno dziękuję, widzicie jak to motywuje? Dwa dni temu dodałam i dziś znów haha
Co do błędów, staram się jak mogę by wyłapać wszystkie, ale nie jestem maszyną, więc mogą zdarzyć się literówki i brak przecinków, ale jak na taką ilość tekstu uważam, że drobne błędy popełnia każdy :)
Ah, boże rozpisuję się, ale przepraszam, jeśli rozdział jest nieskładny, ale pisałam go na trzy razy, więc mogą być jakieś powtórki etc.
G E N I A L N E
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekac kolejnego rozdziału fncjdg @lukezbear
Szkoda mi Tay bo straciła Luke'a.
OdpowiedzUsuńNo ale sama w sumie wybrała.
Mam nadzieję,że się pogodzą.
ROZDZIAŁ CUDO.
OLEJ BŁEDY KAŻDEMU SIĘ ZDARZAJĄ :)
@NIallfollowsme
Zapraszam do siebie :
http://the-window-fanfiction-pl.blogspot.com
Nieee, ona nie mogła go stracić, mam nadzieję, że się pogodzą. Rozdział jak zwykle genialny/flappyunicornxo
OdpowiedzUsuńDlaczego rozdzial skonczyl sie w takim momencie? :(
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na kolejny! :)
Nie rob mi tego pls Lukey ty musisz byc z Taylor lel/ vanitybiebz
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze cudowny <3 czekam na kolejny <3 @FallinLove_TW
OdpowiedzUsuńLukey chamie :( wolalabym tay z Lukeiem :c ale cóż. Nic straconego xd brooksybiebs
OdpowiedzUsuńŚ W I E T N Y
OdpowiedzUsuńz resztą jak zawsze :)
czekam na następny rozdział |
@my_nash_
Lukey, haha.
OdpowiedzUsuńjeju, doczekałam się rozdziału asdomidas.
ostatnie słowa Luke'a rozwaliły mnie doszczętnie.
Jai ją zrani. Jestem tego pewna.
Jeju, nie wiem co będzie dalej ale nie mogę się doczekać jeju
ilymyswaggyboy
Jezu haha, końcówka jest mega "- Chyba pomyliłaś bliźniaka, skarbie." Kocham to. Szkoda mi w sumie, że Tay jest z Jai'em. Chyba jednak wolałabym ją z Luke'em.
OdpowiedzUsuń@aussiessexy
o mój boże cudowny rozdział i ten koniec ♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię! Te ff jest lepsze niż Knockout ! kjdshdskljd ♥ Kocham!
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział!
OdpowiedzUsuńNext! Next! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jeśli Jai skrzywdzi Tay to będzie mogła mieć pretensje tylko do siebie. Biedny Luke.:c
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.:)
Najlepsze ff !!! Czekam na następny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńcudowne, kocham to omg
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
Świetny jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, a no i jak niektórzy mają życzenie to ja też :P - niech ona będzie z Lukiem, proszeeeeeeeee :)
W ogóle to pozdrawiam i weny życzę xx
Przeczytalam dzisiaj wszystkie rozdzialy i na prawde jestem mile zaskoczona 😊 Jest cudownie :* @ohhikylizzle
OdpowiedzUsuńJejku trafiłam dzisiaj na tego bloga i jest cu do wny naprawdę ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział - @mercinialler :)
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Informacje na blogu http://addicted-fanfic.blogspot.com w odpowiedniej zakładce.
OdpowiedzUsuńczekam na next jezu mnkewd!!
OdpowiedzUsuńOmg chce nexta asfjkllbsagkl
OdpowiedzUsuń@pati131d
Czekam i czekam :(((
OdpowiedzUsuńJezu tak mi szkoda Luke'a, a Jai okazuje się takim dupkiem ;(((
OdpowiedzUsuń