sobota, 30 sierpnia 2014

6: pure hatred

przeczytaj notkę pod rozdziałem, koniecznie!

You drive me insane


Rankiem, jak tylko zobaczyłam, że robi się jasno podniosłam się do góry, od razu wychodząc ze śpiwora. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, byłam zbyt smutna i załamana. Jedynym plusem, że Luke ma twardy sen jest, to że nie słyszał jak płakałam. Wylałam z siebie tyle łez i wcale nie czuję się lepiej. Świadomość, że spieprzyłam naszą szansę na odnowienie przyjaźni nie pozwoliła mi na spokojny sen, którego aktualnie pragnęłam najbardziej. Wyciągnęłam crop top i spodenki, w których przyjechałam i czystą bieliznę. Złapałam szczoteczkę i wyszłam z namiotu.
Pierwsze co poczułam, to okropnie zimny wiatr i lekkie krople deszczu na moim nosie. Zamknęłam na chwilę oczy, po czym biorąc głęboki oddech. Uwielbiałam zapach deszczu i tą atmosferę, która mu zawsze towarzyszy. Na niebie zobaczyłam ciemne chmury i jedyne, czego byłam pewna dzisiejszego dnia - będzie burza.
Najpierw poszłam przebrać się za auto, tak jak to zrobiłam w pierwszy dzień, po czym położyłam moją piżamę na pieńku, umyłam zęby, płucząc buzię wodą mineralną. Byłam na skraju wykończenia, marzyłam o ciepłym i wygodnym łóżku, które było teraz moim zbawieniem. Dodatkowo było mi zimno, nic innego nie miałam jak ubrania, które byłam zmuszona założyć. Wróciłam do namiotu z moimi rzeczami, które następnie wepchnęłam do torby i wystawiłam ją na chwilę na zewnątrz. Zapięłam śpiwór i zwinęłam go, po czym obwiązałam przyczepionym do niego sznurem.
Potrząsnęłam Lukiem by wstał, co zrobił dość sprawnie na szczęście, więc zostawiłam go samego i poszłam do namiotu Beau i Cailin. Obudziłam ich i poprosiłam o kluczyki do auta, które Brooks szybko mi oddał. Pospieszyłam ich, ponieważ chciałam jak najszybciej wrócić do domu babci i zostać tam możliwie długo, nie zależało mi już nawet na spotkaniu się z Jaiem, z którym i tak spędziłam już dużo czasu w te kilka dni. Nawet jeśli ostatnie pięć lat były tylko czasem między poznaniem go, a narodzeniem się uczuć wobec niego, teraz nie miałam ochoty widzieć się nawet z nim. Naprawdę zbyt wiele rzeczy się spieprzyło, ulegałam zwyczajnemu dupkowi, straciłam przyjaciela i mam na głowie mściwą kuzynkę. Lepiej mi się trafić nie mogło.
Podeszłam do auta, w międzyczasie naciskając na pilot i otwierając sobie drzwi. Do bagażnika wrzuciłam swoje rzeczy i zamknęłam samochód, chowając kluczyki do kieszeni. Poszłam obudzić resztę. Jai wstał od razu, tak jak Jen, ale Daniel i James zrobili to z ociąganiem. Poinformowałam ich, że zapowiada się na burze i wróciłam do auta, gdzie usiadłam na tylnym siedzeniu i czekałam na wszystkich.
Przyglądałam się Lukowi, który nieudolnie składał namiot, Jai i James radzili sobie w dwójkę, tak jak Beau i Daniel, Cailin i Jen poszły się ubrać i ogarnąć, więc postanowiłam, że pomogę starszemu bliźniakowi. Wysiadłam z auta i podeszłam do niego. Nawet na mnie nie spojrzał, ale razem poszło nam sprawniej i spakowaliśmy to już do bagażnika, tak jak resztę namiotów, które poskładali chłopaki. Stanęłam przed Lukiem, bo w sumie nie miałam co robić. Zaczęłam być głodna, więc miałam nadzieję, że po drodze wstąpimy do McDrive i zakupimy jakieś zestawy, bo inaczej umrę. Chłopak spojrzał na mnie, kiedy zdejmował bluzę w której spał, po czym złapał czarną bejsbolówkę i rzucił nią we mnie.
- Załóż ją, jest zimno, kretynko - powiedział bezuczuciowo i ubrał się, po czym odszedł do auta Daniela, którym pewnie będzie jechał, a z nami Jai. Westchnęłam i założyłam bluzę z dużym C na lewej piersi, nie zapinając jej, włożyłam zmarznięte ręce do kieszeni. Jego określenie mnie zabolało, ale pozwoliłam mu na to bezkarnie. Był na mnie zły, wiedziałam o tym, w dodatku to pewne, że nasza przyjaźń nic już dla niego nie znaczy. Wzruszyłam ramionami, nie miałam siły na zadręczanie się tym, po prostu podeszłam do Jaia, który stał oparty o samochód i palił papierosa. Złapałam jego rękę i wysiliłam się na uśmiech.
- Mogłem dać ci moją bluzę - warknął, nie dając mi szansy na powiedzenie niczego. Ponownie miał problem związany z Lukiem, co mnie już zaczynało irytować. Wywróciłam oczami i złapałam jego papierosa, zaciągając się.
- Praktycznie mi ją wcisnął, nie prosiłam go o to, poza tym nie zrobił tego w miły sposób. Wyluzuj, skarbie - powiedziałam i oddałam mu fajkę, przytulając się do niego. - Miłe powitanie - wyszeptałam, a on lekko musnął moje usta.
- Jutro o ósmej przyjdę po ciebie - powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko. Beau podszedł do auta i poprosił mnie o kluczyki. Podałam mu je, po czym wsiedliśmy do auta. Jai niestety zajął miejsce z przodu, a Cailin obok mnie. Była na mnie cóż, wkurzona.
- Podjedziemy po drodze do McDonald's? Jestem okropnie głodna - powiedziałam, a Beau skinął głową, ruszając. W drodze wzrok utkwiłam w tyle głowy Jaia, zamyślając się na temat wszystkiego. Chciałam teraz nie mieć żadnych myśli i skupić się na tym, by zjeść i położyć się spać. Traciłam sens istnienia, kiedy Luke mnie nienawidził, bo nie wiem jak inaczej to nazwać. Jestem dla niego tylko kretykom, na którą nie warto tracić czasu i nerwów.
Beau wjechał na McDrive i każdy z nas coś zamówił. Wybrałam zwykły zestaw z hamburgerem, dużymi frytkami i spritem. Kiedy odebraliśmy zamówienia, starszy Brooks zapłacił za nas wszystkich, ku niezadowoleniu mojego i Cailin. Ale nie miałyśmy co protestować, kiedy kasjerka, z wyzywająco rozpiętym polo, nachylała się, pokazując piersi chłopakowi, odebrała od niego właściwą sumę pieniędzy. Cailin wściekła się i postanowiła pod nosem, że nie zamierza się już odzywać do Beau. Bogu dzięki, że to nie Jai prowadził, ponieważ nawet nie zwrócił uwagi na dziewczynę, kiedy dostał swoje jedzenie. Brooks odjechał na parking, gdzie w spokoju zjedliśmy nasze zamówienia, Daniel i reszta zamówili swoje zestawy.
Kiedy skończyłam moją kanapkę, byłam już pełna, a Beau i Jai już skończyli swoje jedzenie, więc ruszyliśmy w stronę naszego osiedla. W szybkim tempie się tam dostaliśmy, więc kiedy zatrzymaliśmy się pod domem Brooksów, szybko wysiadłam z auta i podeszłam do bagażnika, chcąc odzyskać moje rzeczy. Kiedy dzierżawiłam je już w dłoniach, pożegnałam się i w ekspresowym tempie ruszyłam do domu babci, nie czekając nawet na Jennifer.
W drodze obawiałam się tego co mnie zastanie, kiedy wejdę do środka. Chloe zapewne będzie na mnie naskakiwać, pogrozi mi i od razu zacznie niszczyć mi życie, co jej się pewnie uda. Otworzyłam drzwi i powoli ruszyłam do mojego pokoju, marząc tylko o tym by nie spotkać mojej kuzyneczki i położyć się w łóżku.
- Proszę, proszę - usłyszałam głos Chloe, więc odwróciłam głowę w jej stronę, wywracając oczami. Jej obecność sprawiała, że miałam ochotę opuścić to pomieszczenie. - Słuchaj, skarbie - powiedziała przesłodzonym i sztucznym tonem, podchodząc do mnie. Miała na sobie bluzkę w paski i krótką obcisłą spódniczkę, w dodatku odsłoniła piersi. Oh, wybiera się do któregoś z chłopaków? - Jeszcze raz postanowisz spróbować odebrać mi przyjaciół, to pożałujesz - warknęła, a ja uniosłam brwi.
- Mam dość twojego kierowania moim życiem, mam dość dostosowywania się do ciebie, byleby moje życie towarzyskie istniało. Teraz dbam o to sama, więc odpierdol się ode mnie, bo tym razem nie dam ci się po...
- Dziewczynki spokojnie, co za słownictwo, zrobiłam obiad, Taylor na pewno jesteś głodna - wtrąciła się babcia, a ja warknęłam pod nosem i spojrzałam to na Chloe to na babcię, przy której mój wzrok złagodniał i nieco się uspokoiłam.
- Już jadłam, dziękuję - powiedziałam i weszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i od razu przebrałam się w coś luźniejszego, by było wygodniej i przede wszystkim cieplej. Wyszłam z pokoju i podążyłam do kuchni. Chloe siedziała z babcią przy stole i w ciszy jadły rybę, którą pachniało w całym pomieszczeniu. Zagrzałam wodę i naszykowałam saszetkę z herbatą w jakimś kubku, zasypałam dwoma łyżkami cukru i usiadłam na krześle, z dala od mojej kuzynki.
Drzwi frontowe otworzyły się z hukiem, a do domu wpadła mokra od deszczu Jen, a za nią Daniel. Nie zważając na nikogo, zaczęli się całować i zamknęli w jej pokoju, który był zaraz po prawo od wejścia. Uniosłam brwi, przypominając sobie słowa Jamesa na temat ich relacji. Przeciwieństwa się przyciągają. 
Kiedy usłyszałam gwizd czajnika, zalałam kubek z saszetką do połowy i poczekałam aż się zaparzy, po czym dolałam zimnej wody z dzbanka z filtrem, zabrałam szklankę i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, herbatę stawiając na szafce nocnej. Musiałam w tym pokoju zrobić remont, ale musiałam porozmawiać z rodzicami o pieniądzach. Wyciągnęłam z torby, którą postawiłam przy łóżku telefon i podłączyłam go do ładowarki.
Wypiłam w miarę szybkim tempie herbatę i przykryłam się kocem. Postanowiłam przespać się i trochę odprężyć się po tym wszystkim. 

Obudziłam się niewiele po siódmej wieczorem, wypoczęta, bez łamiącego bólu w plecach od spania na ziemi w namiocie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeciągnęłam się. Mój dobry humor znikł, kiedy wszystko sobie uświadomiłam, wcale nie jest dobrze, ponieważ Chloe na pewno się zemści, a ja miałam wątpliwości, czy na pewno chcę być z Jaiem. 
Postanowiłam iść biegać, jako że i tak powinnam trzymać formę przez wakacje, nie ważne czy pływam czy biegam, uodparniam się. Złapałam moje niebieskie, krótkie spodenki i czarną, przeznaczoną do biegania bluzę, a także szare adidasy. Złapałam telefon i słuchawki, w międzyczasie wiążąc włosy w kitkę. Wyszłam z pokoju i podeszłam do drzwi. 
- Gdzie idziesz? - zapytała babcia, krzycząc z salonu. Westchnęłam i zawróciłam, wchodząc do pomieszczenia, gdzie znajdowała się staruszka. Uśmiechnęłam się, kręcąc na placu kabelki od słuchawek.

- Biegać, wrócę za jakąś godzinę - powiedziałam, po czym nachyliłam się nad kobietą i ucałowałam ją w policzek. Przytaknęła, a ja w końcu wyszłam przed dom. Na zewnątrz pachniało świeżym deszczem, ale było parno. Na szczęście nie padało, więc odetchnęłam ulgą, odkładając telefon na stół. Rozciągnęłam się, by nie mieć później skurczu mięśni i w tym momencie zauważyłam Jamesa, który wychodził z domu po drugiej stronie ulicy, drugi na prawo od tego babci. Chłopak również ubrany był na sportowo i zaczął się rozciągać. Długo biłam się z myślami, by podejść do niego i zaproponować mu wspólny trening, aż w końcu to on zauważył mnie i krzyknął.
Wywróciłam oczami i łapiąc telefon, podbiegłam do niego. Uśmiechnął się do mnie szeroko, nie miał tym razem kolczyka w policzku, a jego włosy zazwyczaj ułożone na żel do góry, teraz swobodnie opadały mu na czoło. Miał czarną bluzę i szare dresy, oraz adidasy przeznaczone do biegania.
- Widzę, że biegasz, przyłączysz się do mnie? - zapytał, a ja skinęłam głową. Nie miałam wyjścia, jeśli nie chciałam sprawiać wrażenia wrednej. - Właściwie i tak będę słuchać muzyki, więc jak wolisz - dodał, a ja w duchu odetchnęłam, ponieważ nienawidziłam rozmawiać podczas biegu. Przytaknęłam głową i włożyłam słuchawki do uszu, puszczając Radioactive - Imagine Dragons. Wyszliśmy na chodnik i potruchtaliśmy w stronę, w którą był park. W pewnym momencie zauważyłam Luke'a podążającego w stronę naszego domu. Zmarszczyłam brwi, ale po chwili wyrzuciłam to z głowy. Nie ma się czym przejmować, prawda? 
Wbiegliśmy do parku i wybraliśmy najbardziej odludną ścieżkę. Okazało się, że biegam szybciej od Jamesa, co oznaczało, że mam dużo lepszą formę niż czarnowłosy. Byłam kilka kroków przed nim, a muzyka zmieniła się na piosenkę Justina Biebera. 
W mojej głowie były tylko myśli związane z Jaiem, co było po części dobre, bo skupiłam się tylko na nim. Naprawdę liczyłam na to, że nasz związek będzie dobry, mimo że miałam wątpliwości co do tego, czy dobrze zrobiłam wiążąc się z nim tak szybko. W końcu to nie jest ten sam chłopak co pięć lat temu, wtedy jeszcze nawet nie wiedział co to seks i zaliczenie lasek, a teraz po tym co powiedział Luke, że się mną znudzi, zaczynałam zastanawiać się nad tym czy dobrze zrobiłam, robiąc to. 
Po jakimś czasie zwolniłam i wyrównałam kroku Jamesowi. Wyjęłam słuchawki i pokazałam chłopaki, by zrobił to samo. Musiałam go wypytać o Jaia, musiałam wiedzieć choć część tego co robił zanim tu przyjechałam, no bo jakiej dziewczyny nie ciekawi ile lasek miał przed nią jej chłopak. 
- Erm, James, ile Jai miał dziewczyn wcześniej? - zapytałam, zatrzymując się, po czym opadłam na ławkę. Czarnowłosy zrobił to samo, ciężko oddychając. Dałam mu chwilę na uspokojenie oddechu i w sumie to zastanowieniu się nad odpowiedzią. 
- Ale o co dokładniej ci chodzi, z iloma był w związku, czy z iloma spał? - zapytał, a ja przełknęłam ślinę, bo tak naprawdę nie byłam pewna o które mi bardziej chodziło. Bałam się, że przespał się z większością dziewczyn bez zobowiązań, co znaczyło, że był w pewnym rodzaju graczem.
- To i to - westchnęłam i odblokowałam telefon i wyłączyłam muzykę, która wciąż leciała. Minęła chwila zanim James w ogóle coś zrobił, ale kiedy wypuścił powietrze i opadł na oparcie ławki. Spojrzał na mnie niepewnie, po czym wzruszył ramionami. 
- Nie zliczę, ale było więcej tych, które przeleciał. 
- Oh - wymsknęło mi się. 

Kiedy dostałem smsa od Chloe z propozycją wpadnięcia do niej, co równało się z jednym, biłem się z pragnieniami. Nienawidziłem jej, ale natłok myśli o Taylor, którą tak podle traktuję, a to tylko z zazdrości, nie dawał mi spokoju. Musiałem odreagować, ale starałem się opanować od myśli do pójścia do jej kuzynki, by się "zabawić", jak to ona nazwała. Wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa. 
Samochód partnera mojej mamy, Olivera zatrzymał się na podjeździe, a dosadnie napakowany facet wysiadł z niego. Miał w ręku kwiaty, oraz małe, bordowe pudełeczko. Ubrany był w garnitur, w którym pracuje w swojej firmie. Nie lubiłem go, straszny fagas.  Charakterem przypominał Jaia, co pozostawiało naprawdę wiele do życzenia. 
Ale chwila, on ma pudełeczko. Pudełeczko z biżuterią. Moja mama szykuje kolacje, którą zapewne poprosił by przygotowała. Jedyna myśl, jaka była w mojej głowie, to to, że chce się jej oświadczyć. Nerwowo paliłem papierosa, próbując wmówić sobie, że to tylko prezent. 
- Chłopcy, zejdźcie, Oliver przyszedł! - usłyszałem głos mamy, przez co automatycznie rzuciłem fajkę do popielniczki i gwałtownie podbiegłem do wyjścia z mojego pokoju, by zdążyć złapać braci. Jai, który miał sypialnie obok mnie, właśnie otwierał drzwi, wiec pociągnąłem go do siebie, nie ważne jak bardzo teraz pałałem do niego nienawiścią, to było ważniejsze. 
- Beau, chodź - zawołałem cicho brata, który podszedł do nas. - Ten kutasiarz się jej oświadczy, dzisiaj - powiedziałem, a Jai uniósł brwi do góry, a Beau wybuchł śmiechem, przez co zrobiłem tą samą minę co mój brat bliźniak. 
- Nie bądź śmieszny, nasza mama nie wyjdzie za niego - powiedział - Nie jest głupia, widać jaki jest ten facet - dodał, a ja spojrzałem na niego wymownie, jeśli by to widziała, już by z nim nie była. Zajarzył po chwili, przez co widać było strach w jego oczach. Całą trójką szczerze go nienawidziliśmy. 
Zeszliśmy na dół, by nie denerwować mamy i weszliśmy do kuchni. Usiadłem na swoim stałym miejscu, pomiędzy braćmi, a mama i jej fagas usiedli po dwóch stronach, na wprost siebie. Kwiaty, które jej przyniósł stały w wazonie na stole, a na talerzach mieliśmy już zapiekankę. Oddychałem spokojnie, jedząc moją porcję. Ukradkiem posyłaliśmy sobie spojrzenia, ponieważ Oliver cały czas wybierał odpowiedni moment, a kiedy podniósł się do góry i klęknął przed mamą, była w szoku, a ja wkurzony. 
- Gino, czy wyjdziesz za mnie? - zapytał, otwierając bordowe pudełeczko z pierścionkiem w środku. Zagryzłem wściekły wargę, by niepotrzebnymi słowami nie sprawić mamie przykrości i czekałem na jej odpowiedź. Kiedy z jej oczu popłynęły łzy, już wiedziałem co się kroi. 

- Oczywiście, że tak, Oliver! - krzyknęła i wystawiła dłoń. Wściekły uderzyłem o stół i wyszedłem z kuchni, a następnie z domu podążając w stronę domu babci dziewczyn. Chloe czekała na mnie, a ja potrzebowałem zwykłej, pieprzonej ucieczki od tych problemów, przez które miałem ochotę płakać. Ale postanowiłem odreagować to w inny sposób. 
Po drodze zauważyłem Taylor i Jamesa, którzy szli biegać, przyspieszyłem więc kroku, wiedząc, że Tay nie dowie się o tym epizodzie z Chloe. Kiedy wszedłem furtką, babcia dziewczyn wyszła z domu, żegnając się z Chloe i Jen. Odetchnąłem i uśmiechnął się do pani Crawford. 
- Gdzie się pani wybiera o takiej porze? - zapytałem serdecznie. Kobieta uśmiechnęła się do mnie. 
- Do Elizabeth, organizuje dziś brydża, spokojnie chłopcze, mieszka obok - zaśmiała się melodyjnie i wyminęła mnie. Skinąłem do niej jeszcze głową i podszedłem do Chloe, która teraz sama czekała na mnie w drzwiach. 
Złapałem ją za nadgarstki, zaraz po tym, jak zamknęła za nami drzwi i mocno przyparłem ją do ściany po prawo. Dobrze wiedziałem, który to jest jej pokój, więc od razu nas tam doprowadziłem, w między czasie zachłannie ją całując. Wpadliśmy do środka, a ja zatrzaskując drzwi stopą, mocno ją na nie popchnąłem. Ściągnąłem jej koszulkę przez głowę i od razu złapałem za zapięcie jej spódniczki, która opadła w dół. Zacząłem całować jej szyję. 
- Luke - wyjęczała, wplatając rękę w moje włosy, a ja z satysfakcją zassałem jej skórę. Moje palce powędrowały do jej kobiecości, robiąc kółka na łechtaczce. Była mokra, tylko dlatego, że to byłem ja. Odepchnęła mnie lekko i ściągnęła moją bluzkę, spodnie i w samych bokserkach popchnęła mnie na łóżko, siadając na mnie okrakiem. Przejechała paznokciami po mojej klatce piersiowej, a ja przerzuciłem nas tak, że byłem na górze i ściągnąłem jej całą bieliznę, od razu schylając się do jej intymnych miejsc. Dmuchnąłem w jej łechtaczkę i widząc kątem oka jak zaciska ręce na pościeli, przejechałem tam językiem, sprawiając, że zaatakowały ją salwy rozkoszy. 
- Ej, Chloe, słuchaj chciałam cię przeprosić, za ... - usłyszałem głos Taylor, który rozpoznałbym wszędzie i gwałtownie odsunąłem głowę od cipki Chloe, wstając do góry w szoku. 
Jej zdziwiony wyraz twarzy, z wytrzeszczonymi oczami i smutkiem w nich, sprawił, że miałem poczucie winy, mimo że nie powinienem go mieć. Nie zrobiłem nic złego.  
Now we’re screaming just to see who’s louder
___
Najgorszy rozdział ze wszystkich lmao
Przepraszam za takie potoczenie się akcji, ale to było potrzebne
#62daysPL
Pojawił się zwiastun LINK!
Także jest nowa okładka xd
Jeśli jesteście chętni, założyłam nowe opowiadanie, wyłącznie o Luke'u, jeśli jesteście zainteresowani fabułą, zapiszcie się koniecznie w informowanych, ponieważ już jutro postaram się dodać prolog. LINK!
Rozdziały od teraz pojawiać się będą regularnie co niedzielę, ewentualnie co drugą, ponieważ idę do trzeciej klasy gimnazjum i nie sądzę bym miała dużo czasu na pisanie, niestety.
przepraszam za jakiekolwiek błędy
20 komentarzy = kolejny rozdział!

20 komentarzy:

  1. Czytam to od samego początku i po prostu uwielbiam! Czekam na next *o*
    @pati131d

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow uwielbiam twoje ff!
    Rozdział jest świetny!
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny nie mogę się doczekać następnego :)
    jeden z najlepszych ff jakie czytałam !
    @my_nash_

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Tay :c Głupia Tay :c tyle określeń mogłabym jej przypisać że ugh xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Tay, wybrała niestety zły moment na przeprosiny/flappyunicornxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Tay nie jest biedna, po prostu głupis. Sama wybrała Jai' a.
    Świetny rozdział.
    Czekam na nn.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział, Tay wybrała sobie nie najlepszy moment na przeprosiny, haha.

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju, końcówka mnie rozwaliła hahahahaa.
    ale tak w sumie to myślałam, że stanie się coś takiego lmaoo.
    Szkoda mi Tay i Luke'a :(
    nie wiem w sumie dlaczego ale jakoś tak..
    a może Jai się zmienił?
    nie mam pojęcia ale nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    ilymyswaggyboy

    OdpowiedzUsuń
  9. CO? WTF CO CO CO? Szkoda mi Taylor, no ale sorry laska, sama wybrałaś drugiego bliźniaka.
    Jezu boskie, ily
    @aussiessexy

    OdpowiedzUsuń
  10. Boooooooże Przenajświętszy !
    Co on zrobił !?
    No jakim prawem !
    Noo ugh !!
    Czekam !
    @and_disappear :3

    OdpowiedzUsuń
  11. jejejj supper ♥ http://deceived-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak długo czekałam na ten rozdział ! Super

    OdpowiedzUsuń
  13. jejku jaki cudowny
    i ta ostatnia scena, mhm niezle podpadles luke
    czekam nn x

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba najfajniejszy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku, czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  16. Moim zdaniem najsmutniejszy jaki w ogóle napisałaś i chciało mi sie płakac, ponieważ żyje tym opowiadaniem, rly!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodawaj częściej pls, pls, pls, pls, pls, pls, pls, pls, pls, pls, pls ily

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeju imhstytcg
    TAK BARDZO KOCHAM TO FANFICTION.
    Czytałam ten rozdział dziś o trzeciej, w nocy i takie walnięcie w poduszke: Luke idioto coś ty narobił?! Tay po co tam weszłaś?!?! Nie, nie, nie!! :'( Smutneeeee
    Nie mogę się doczekać następnego. To ff jest boskie, niesamowite no po prostu..... Braknie mi słów aby je opisać. Dziękuje, że je piszesz. Życzę Ci dużo, dużo weny i chęci do pisania no i żeby dobrze poszło Ci w szkole to ważny rok, trzymam za Ciebie kciuki. :*
    @_justin_nigga_

    OdpowiedzUsuń